"Jedno pytanie od jakiegoś czasu mnie nurtuje. Jak w tym czasie mogę w ogóle zajmować się startami narciarskimi?" - zastanawia się znakomita amerykańska narciarka Mikaela Shiffrin komentując inwazję Rosji na Ukrainę.
Shiffrin to dwukrotna mistrzyni olimpijska, aktualnie przebywa w szwedzkim Aare, gdzie walczy o czwartą w karierze dużą Kryształową Kulę w narciarstwie alpejskim za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Jej myśli są jednak zupełnie gdzie indziej. Amerykance trudno poradzić sobie z wojną na Ukrainie. Jest przytłoczona jej rozmachem i ogromem tragedii, która dosięga ukraińską ludność każdego dnia. Targają nią dylematy, czy obecnie sportowa rywalizacja ma sens. Dochodzi jednak do wniosku, że ważne jest, aby żyć swoim życiem, pomimo smutnych okoliczności.
Wojna na Ukrainie jest absolutna szokująca. Nawet nie wiem, jak to ująć. Dzieci i kobiety w ciąży są bombardowane i rozstrzeliwane, gdy opuszczają swoje domy i szpitale. Ponad milion uchodźców opuściło swoją ojczyznę, co czyni to największym konfliktem w Europie od czasu II wojny światowej. Dziesiątki tysięcy osób są bez jedzenia, wody i energii - napisała Shiffrin na Facebooku.
Shiffrin ma nadzieję, że wojna zakończy się najszybciej jak to możliwe. Jedno pytanie od jakiegoś czasu mnie nurtuje. Jak w tym czasie mogę w ogóle zajmować się startami narciarskimi? Jak każdy zajęty czymkolwiek innym człowiek może nie myśleć o końcu wojny i ukaraniu osób odpowiedzialnych za jej wywołanie? Myślę, że musimy iść dalej. Żyć naszym życiem, ale potrzebujemy także naszych głosów, aby zaprotestować przeciwko tej wojnie i nieść wszelką pomoc tym, którzy walczą na Ukrainie lub ratować tych, którzy opuszczają swoje domy - podkreśliła Amerykanka.
Alpejka przebywa w szwedzkim Aare, gdzie w piątek miała zaplanowany występ w slalomie gigancie. Powrót w to miejsce jest dla niej bardzo wzruszający. Dwa lata temu miała tu startować po nagłej śmierci ojca. Rywalki ofiarowały jej specjalnie sporządzony, z podobizną rodzica, i podpisany numer startowy. Zawody jednak nie doszły do skutku, gdyż zostały anulowane z powodu koronawirusa. Czyn jej koleżanek z narciarskich tras udowodnił, że nawet w trudnych sytuacjach można znaleźć miłość i wsparcie.
Dzięki temu myślę, że w tym wszystkim może być jeszcze jakaś nadzieja dla ludzkości. Wysyłam maksimum wsparcia dla wszystkich z Ukrainy. Proszę o podpowiedzi, jak mogę pomóc. Dołożę wszelkich starań, aby je spełnić - zakończyła emocjonalny wpis.