"To był dla mnie bardzo ciężki start, nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Jest coraz lepiej, ale na pewno długo będę to pamiętała" - mówi w rozmowie z RMF FM Kamila Lićwinko. Nasza reprezentantka w skoku wzwyż na igrzyskach w Rio zajęła 9. miejsce i na razie odpoczywa po ciężkim sezonie.
Maciej Jermakow RMF FM: Kiedy wróci pani do regularnych treningów?
Kamila Lićwinko: Na razie odpoczywam - aktywnie, ruszam się, ale nie są to lekkoatletyczne treningi. Prawdopodobnie ta przerwa potrwa do grudnia. Na chwilę obecną nie startuję w hali i przygotowuję się do sezonu letniego.
Nie tęskni pani jeszcze za powrotem?
Nie, nie tęsknię. Widać, że ten odpoczynek był potrzebny. 4 lata intensywnego treningu i sam start w igrzyskach dużo mnie kosztował, więc postawiliśmy teraz na odpoczynek psychiczny i fizyczny.
Odcięła się już pani całkowicie grubą kreską od łez w Rio, od tego co nie było do końca udane w tym minionym sezonie?
Powoli się odcinam, aczkolwiek to nie jest takie proste. To był dla mnie bardzo ciężki start, nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Jest coraz lepiej, ale na pewno długo będę to pamiętała.
Jak relaksuje się Kamila Lićwinko?
To są spotkania ze znajomymi, korzystam z tego, że mogę sobie gdzieś na dłużej wyjechać. Odwiedzam znajomych, teraz zostałam sama, bo Michał (Michał Lićwinko, mąż i trener Kamili - przyp. red) już pojechał na obóz, a ja jestem dzisiaj w Warszawie, chcę odwiedzić siostrę w Toruniu. Aktywny wypoczynek i na razie odcinam się od sportu.
Konkretnego planu na te pierwsze tygodnie treningu jeszcze więc nie ma?
Nie. Wiadomo, że w grudniu zacznę, pojadę do Spały na obóz, a po nowym roku do Zakopanego.
I cel główny to oczywiście mistrzostwa świata w Londynie?
Tak, ale też mistrzostwa Polski w Białymstoku. One mnie motywują, by dobrze wypaść, bo po raz pierwszy odkąd pamiętam, to miasto będzie gościło seniorów. To mnie dodatkowo motywuje, bardzo się cieszę, że te zawody odbędą się w Białymstoku.
(j.)