Bramkarz Swansea City Łukasz Fabiański nie będzie miło wspominał wyjazdowego meczu 19. kolejki angielskiej ekstraklasy z Liverpoolem. Jego zespół przegrał 1:4, a polski piłkarz na początku drugiej połowy popełnił poważny błąd przy golu na 0:2.

W 51. minucie - w pozornie niegroźnej sytuacji - Fabiański tak niefortunnie próbował wybić piłkę z linii pola karnego, że trafił w nadbiegającego zawodnika Liverpoolu Adama Lallanę. Futbolówka po odbiciu się od napastnika gospodarzy wleciała do pustej bramki Swansea. 

"Gol Lallany po horrorze Fabiańskiego" - napisał w internetowym wydaniu "Daily Mail", ilustrując wspomnianą sytuację zdjęciami klatka po klatce. 

Dzięki temu kuriozalnemu trafieniu miejscowi - prowadzeni przez byłego trenera walijskiej ekipy Brendana Rodgersa - podwyższyli wynik na 2:0. W pierwszej połowie Fabiańskiego pokonał bowiem strzałem z bliska Alberto Moreno. Wówczas reprezentant Polski nie miał szans, choć zdołał trącić piłkę, zanim wpadła do siatki. 

Goście zdobyli w 52. minucie kontaktową bramkę po uderzeniu Islandczyka Gylfiego Sigurdssona, ale kolejne minuty ponownie należały do Liverpoolu. Na 3:1 podwyższył po efektownej akcji Lallana, natomiast wynik spotkania w 69. minucie po rzucie rożnym ustalił... samobójczym strzałem głową Jonjo Shelvey, były piłkarz "The Reds". 

Oba zespoły stworzyły jeszcze po kilka sytuacji, m.in. kilkoma skutecznymi interwencjami popisał się Fabiański. 

W "Sky Sports" oceniono występ Polaka na pięć, podobnie jak kilku innych zawodników Swansea. Pozostali gracze tej drużyny otrzymali niewiele wyższe noty - szóstki. Piłkarzem meczu wybrano Lallanę - nota 8. 

W tabeli Liverpool awansował na ósme miejsce, kosztem Swansea. Obie drużyny mają po 28 punktów. Prowadzi Chelsea - 46, przed Manchesterem City - 43.