Jerzy Janowicz po wygranej z Holendrem Robinem Haasem 6:4, 4:6, 6:4, 6:3 awansował do trzeciej rundy wielkoszlemowego Roland Garros na kortach ziemnych w Paryżu. Trafi w niej na Szwajcara Stanislasa Wawrinkę. "To będzie wojna" - zapowiedział.
W 1/16 finału 22-letni Polak, spotka się ze starszym o sześć lat 11. tenisistą świata. W sobotę będzie wojna i nieistotne jest, na jakim korcie zagramy. Na każdym są te same punkty do zdobycia, obojętnie czy to jest szesnastka, czy Philippe Chatrier. Wszędzie trzeba dawać z siebie wszystko i tyle. Wawrinka to bardzo trudny i niebezpieczny rywal, niesamowicie regularny z tyłu kortu. Ma też bardzo dobry serwis - powiedział Jerzy Janowicz, który po raz trzeci dotarł do trzeciej rundy w Wielkim Szlemie.
Piątkowe spotkanie Polaka trwało dwie godziny i 44 minuty. Haase niczym mnie nie zaskoczył. Wiedziałem, czego się mogę po nim spodziewać, a dziś obaj zagraliśmy na swoim wysokim poziomie. Myślę, że było sporo ciekawych wymian i mecz mógł się podobać. Owszem, było kilka słabszych momentów, jak przełamania w drugim secie, ale takie momenty się zdarzają - tak ten mecz skomentował Polak. Po prostu z takich sytuacji trzeba wyciągać wnioski i ich unikać w przyszłości. Dzisiaj były ciężkie warunki, bardzo zimno, a to przeszkadza każdemu zawodnikowi. Wiatr też był nieprzyjemny, piłki już po dwóch gemach były mokre. Mnie cieszy jedno, że w takich warunkach jestem w stanie grać dobrze i zwyciężać zawodników specjalizujących się w grze na ziemnej nawierzchni - dodał.
Spotkanie miało zostać rozegrane w czwartek po południu, ale plany pokrzyżowały opady deszczu.