Od następnej kolejki piłkarskiej ekstraklasy nie będzie już arbitrów bramkowych. O ich wycofaniu poinformował Przewodniczący Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Przesmycki. Przyznał też, wprowadzenie tego rodzaju sędziów było eksperymentem, który się nie udał.

Z dniem dzisiejszym kończymy ten eksperyment. Miał pokazać, czy warto korzystać z dodatkowej pomocy arbitrów stojących za bramkami. Dziś już wiemy, że nie warto. Na boiskach ekstraklasy było zbyt wiele kontrowersji - oświadczył Przesmycki.

Decyzja Kolegium Sędziów PZPN została podjęta po spotkaniu z prezesem związku Zbigniewem Bońkiem. Praca arbitrów bramkowych w ekstraklasie niemal od początku, czyli od listopada 2012 roku, była bardzo krytycznie oceniana.

W sobotnim meczu 22. kolejki Wisły Kraków z Legią Warszawa (1:2) uznano nieprawidłowo zdobytą bramkę dla gości. Piłka tuż przed dośrodkowaniem Artura Jędrzejczyka do Władimira Dwaliszwilego minęła linię końcową boiska. Nie zauważył tego jednak stojący bardzo blisko sędzia bramkowy Sebastian Jarzębak.

Arbitrem głównym tego spotkania był Hubert Siejewicz. To właśnie on 18 listopada 2012 roku jako pierwszy w historii polskiej ekstraklasy prowadził mecz (Lech - Legia 1:3), mając do pomocy arbitrów bramkowych.

Temat błędów lub braku wystarczającej pomocy ze strony dodatkowych sędziów był podnoszony niemal co tydzień. W spotkaniu 17. kolejki Wisła - Podbeskidzie Bielsko-Biała (0:0) sędzia bramkowy nie zauważył, że został sfaulowany zawodnik Wisły Rafał Boguski. Sędzia główny początkowo podyktował "jedenastkę", ale po konsultacji wycofał się z tej decyzji, na dodatek pokazując wiślakowi żółta kartkę (anulowaną później przez Komisję Ligi Ekstraklasy SA).

(mn)