Na razie Polacy mają wywalczone kwalifikacje olimpijskie w sześciu konkurencjach. Są to jednak nominacje dla kraju a nie dla konkretnych zawodników czy załóg. O te ostatnie trzeba walczyć w krajowych eliminacjach. Dotychczas decydowały o tym punkty zbierane przez zawodników na wytypowanych regatach jak Mistrzostwa Świata czy Europy. Tym razem system będzie nieco inny.
Po raz pierwszy w historii oprócz punktów zdobywanych w regatach kwalifikacyjnych będzie się także liczyła decyzja zespołu decyzyjnego. Powołuje go zarząd Polskiego Związku Żeglarskiego. I ten zespół finalnie wskaże zawodników, którzy pojadą na igrzyska. Po co to wszystko? Po to, żeby uniknąć sytuacji w której ktoś szybko zdobywa taką przewagę punktową, że ma pewną kwalifikację imienną. Często w takiej sytuacji sportowiec może trochę przysnąć. Inni są ostatecznie w wyższej formie, ale na igrzyska jedzie ten, który przysnął, ale zachował przewagę punktową. Teraz możemy w ostatniej chwili wskazać tego najlepszego zawodnika. Jest możliwość reakcji jeśli dzieje się coś niedobrego. Te kwalifikacje imienne trwają i potrwają do czerwca, ale w niektórych konkurencjach nie mamy praktycznie wewnętrznej rywalizacji i załogi spodziewają się od dawna, że na igrzyska pojadą. Tak jest w klasach 49er FX czy 470 kobiet. Mamy tam po jednej dobrej załodze - mówi były mistrz świata w żeglarstwie a dziś dyrektor sportowy związku Dominik Życki.
Na zmianę systemu wpłynęły wyniki podczas Igrzysk w Tokio. Wtedy Polacy nie wykorzystali żadnej z medalowych szans, choć dużo mówiło się o możliwym, olimpijskim podium.
To był główny przyczynek by stworzyć ten nowy system. To nie jest droga, którą odkrywamy. Inne federacja już korzystają z takich rozwiązań od wielu olimpiad. My zdecydowaliśmy się na to po doświadczeniach właśnie z Rio. W sporcie olimpijskim medal jest niesłychanie ważny, a takiego sukcesu nam zabrakło. Poszliśmy w stronę zmiany systemu. Punkty plus zespół decyzyjny, który może wziąć pod uwagę specyfikę akwenu czy tego typu czynniki jeśli na przykład mamy dwóch-trzech zawodników na podobnym poziomie - podkreśla Życki.
Tradycyjnie jedną z największych niewiadomych przed Igrzyskami jest olimpijski akwen, na którym będzie odbywać się walka o medale. Miejsce rozgrywania zawodów może dawać jednym większe szanse na sukces a innym je odbierać. Zależy to od wielu czynników.
Prądy morskie w Enoshimie są bardzo trudne do opisania i zmierzenia. Kończymy teraz przygotowywać cyfrowy model tych prądów. Musimy go jeszcze zweryfikować już na miejscu podczas treningów. To będą głównie robili trenerzy. Sprawdzą czy model stworzony przez Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk jest właściwy. Druga sprawa, która dotyczy już nie tylko żeglarzy, ale wszystkich walczących w Tokio na otwartych arenach będzie upał. Mamy bardzo precyzyjny plan przygotowany na tą okoliczność - terminy zgrupowań by przygotować się do akwenu, warunków atmosferycznych. Planujemy by zawodnicy ostatni wypoczynek przed igrzyskami spędzili już w strefie czasowej Tokio i w podobnym klimacie. Z czasem do upału organizm się przyzwyczaja. To pokazały nasze doświadczenia z poprzednich lat. Te dłuższe pobyty to jest klucz. Oczywiście to trudne dla zawodników, ale mamy to opanowane. Kolejny punkt to wszelkie sposoby by chronić się przed upałem. Szczególnie w warunkach słabego wiatru. Choćby w klasie deskowej RS:X. Przy słabym wietrze to jest ogromny wysiłek fizyczny. Mamy listę rzeczy, które mogą pomóc przetrwać w takich warunkach: kamizelki chłodzące, ręczniki, które będą trzymane w lodówkach na motorówkach trenerskich, specjalne bandamki chłodzące. Napoje nie mogą być zbyt zimne ani zbyt ciepłe. Obserwacjami dzieliliśmy się z innymi dyscyplinami podczas konferencji trenerskiej w Spale. Jestem pewny, że w tym zakresie będziemy bardzo dobrze przygotowani i zrobimy wszystko by zawodników uchronić - opowiada dyrektor sportowy Polskiego Związku Żeglarskiego.
Nasi żeglarze do Japonii wyjadą już w czerwcu. Najpierw będą tam trenować a później wezmą udział w ostatnich przed igrzyskami zawodach Pucharu Świata.
Pierwszy dłuższy trening w Enoshimie to początek czerwca. Poszczególne osoby będą wylatywały w różnych dniach, ale największa grupa leci do Japonii 1 czerwca i na miejscu zostajemy przez trzy tygodnie. 23 czerwca skończą się tam kilkudniowe regaty Pucharu Świata. Organizatorzy zapewniają, że warunki na miejscu będą już takie jak podczas igrzysk. Później część ekipy wraca, ale duża grupa zostaje na miejscu by przygotować się do upałów i warunków. Na początku lipca wszyscy będą już z powrotem w Japonii - mówi Życki.
Czy żeglarstwo da nam w Tokio olimpijski medal? W Londynie udało nam się zdobyć dwa krążki, ale z Rio biało-czerwoni wrócili bez ani jednego miejsca na podium. Mamy ogromne szanse na medal. W klasie RS:X o imienną kwalifikację walczą Piotr Myszka, Radosław Furmański i Paweł Tarnowski. To trójka świetnych atletów. U pań są Zofia Klepacka i Maja Dziarnowska. Wzajemnie fajnie napędzają się do coraz lepszych wyników. W klasie 49er mamy dwie mocne załogi. To Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński oraz Dominik Buksak i Szymon Wierzbicki. Różnice pomiędzy nimi są dość duże, ale obie załogi są na poziomie walki o medale. W 2019 roku odbyły się regaty przedolimpijskie w Tokio i zdobyliśmy wtedy 3 brązowe medale. To były zawody w pełni obsadzone. Nawet mocniej niż igrzyska. Trzy medale przywieźliśmy i to nie był przypadek. Dało je bardzo dobre żeglowanie. Można to przełożyć na realne szanse medalowe - podkreśla były mistrz świata.