"Chłopaki przepracowali ciężko sezon, ale od samego początku czegoś brakowało" - powiedział Adam Małysz w radiu RMF24 po zdobyciu przez Dawida Kubackiego brązowego medalu olimpijskiego na skoczni normalnej. Jak dodał dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, wymuszona przerwa "bo i kwarantanna, i Covid-19, i kontuzja Kamila, spowodowały, że (zawodnicy) odpoczęli". Małysz stwierdził, że to właśnie psychiczny odpoczynek naszych skoczków miał kluczowy wpływ na to, jak teraz się prezentują.
Michał Zieliński, RMF24: Czy dzięki brązowemu medalowi na igrzyskach olimpijskich w Pekinie zeszły z nas wszystkie trudne emocje z ostatnich tygodni?
Adam Małysz: W końcu te skoki naszych chłopaków, nie tylko Dawida ale i pozostałych, były naprawdę niezłe. W kwalifikacjach, czy w serii próbnej Piotrek Żyła był na trzecim miejscu, po pierwszej serii Kamil, a na koniec Dawid zdobywa brązowy medal. Nasi zawodnicy od samego początku igrzysk na tych treningach spisywali się całkiem dobrze, więc prognostyk był optymistyczny, że o ten medal możemy walczyć.
Dawid wczoraj mówił: "Z pleców każdego z nas spadł głaz". Mam wrażenie, że również w pana głosie słyszę nutę ulgi?
Na pewno dla nas to też niełatwa sytuacja, bo wiemy doskonale, że chłopaki przepracowali ciężko sezon, ale od samego początku czegoś brakowało. Cały czas te skoki nie były na tyle dobre, żeby się liczyć. Stąd też tak odległe miejsca w Pucharze Świata, ale okres tej przerwy, w zasadzie wymuszony, bo i kwarantanna, i Covid-19, i Kamila kontuzja, spowodowały, że odpoczęli. Nie mówię fizycznie, ale psychicznie. Potrenowali na spokojnie, nie jadąc do Neustadt. I myślę, że to miało naprawdę kluczowy wpływ na to, jak teraz się prezentują. Druga strona jest taka, że był trochę problem sprzętowy na samym początku. Wydaje mi się, że to wszystko nałożyło się na siebie i stąd ten sukces. Myślę, że nie ostatni.
Co sobie mówiliście po tym pierwszym, bardzo ważnym konkursie?
Było dosyć późno, gdy to wszystko się pokończyło. Ja rozmawiałem tylko z Michalem Doleżalem, oczywiście do chłopaków wysłałem SMS-y gratulacyjne. Na pewno Michal był w wielkiej euforii, był bardzo zadowolony, szczęśliwy, to były ciężkie ostatnio chwile dla niego. Nie jest proste wyjść z tej sytuacji, która była, i on to dosyć mocno przeżywał. Dlatego ten moment był szczególny dla nich wszystkich.
Kubacki wczoraj pokazał spokój i opanowanie mistrza, a Stoch, mimo tego gorszego drugiego skoku, w pierwszym pokazał ten swój gest zaciśniętej pięści. Chyba ten duch walki dobrze wróży przed kolejnymi zawodami?
Jak popatrzymy na to, że czterech naszych zawodników w końcu było w pierwszej trzydziestce, to na pewno to jest dobry prognostyk. Widzimy, że wracamy do walki o medale. Dlatego też trzeba być optymistą, ale też mocno stąpać po ziemi i wiedzieć, na co w tym momencie chłopaków stać. Oni doskonale wiedzą, to są bardzo doświadczeni zawodnicy, tym doświadczeniem mocno wygrywają na olimpiadzie. To nie są ich pierwsze starty na olimpiadzie, więc mają powody do tego, żeby czuć się w miarę bezpiecznymi, jeśli skoki są dobre.
Stąpanie po ziemi w przypadku tej dyscypliny brzmi ciekawie...
(Śmiech)
Jak Pan ocenia dyspozycję największych rywali? Ryoyu Kobayashi podobno chwali się, że może być "bestią tych igrzysk". Myśli pan, że Japończyk rzeczywiście będzie taką medalową "bestią"?
Jeśli faktycznie będzie skakał tak jak do tej pory i tak jak rozpoczął ten sezon na początku zimy, to na pewno może być "bestią" tych igrzysk. Zresztą on stał się już taką bestią, wygrywając na średniej skoczni, w Pucharach Świata i Turniej Czterech Skoczni. Choć ja mam cały czas nadzieję, że wszystko może się jeszcze wydarzyć. Widzieliśmy na średniej skoczni, że de facto tylko on z tych faworytów stał na podium, a Manuel Fettner czy Dawid nie byli brani pod uwagę, a zrobili naprawdę bardzo dobrą robotę. Myślę, że Dawid jeszcze większą, bo Fettner w treningach pokazywał się z jak najlepszej strony, a Dawid te skoki miał bardzo różne. Dawid potrafił się na tyle skoncentrować na zawodach, że skoczył naprawdę swoje najlepsze dwa skoki w tym sezonie.
Jeśli chodzi o drużynowe zawody, to z kim przede wszystkim nas będzie czekać walka?
To jest na pewno trudne pytanie. Bardzo mocni są Słoweńcy, to trzeba przyznać. Myślę, że Niemcy tak łatwo "skóry nie oddadzą", choć jak patrzymy, co się działo na średniej, to dla nich to jest spora porażka. Norwegowie z problemami, dlatego że Tande dopiero ma do nich dolecieć. Japończycy - wielka niewiadoma. Myślę, że będzie ciekawie, będzie na pewno ciekawie.
Dziękuję za rozmowę, trzymamy kciuki za naszych!