Joanna Jóźwik i Adam Kszczot, polscy lekkoatleci, którzy zakończyli już sportowe kariery, stają przed nowym wyzwaniem. 5 listopada wystartują w legendarnym maratonie w Nowym Jorku. On będzie walczyć o dobry czas, ona chce cieszyć się biegiem. Opowiedzieli o tym Marcinowi Kargolowi z redakcji sportowej RMF FM.
Najpierw był Adam Kszczot, który specjalizował się w biegu na 800 metrów. W marcu 2022 roku ogłosił, że kończy zawodową karierę. Pierwotnie miał to zrobić po mistrzostwach świata w Belgradzie. Sytuacja jednak zmusiła sportowca do zmiany planów. Zdrowie nie pozwoliło mu wziąć udziału w mistrzostwach Polski - został wykluczony z treningów na dłuższy czas i w wynku tego zrezygnował także z wyjazdu na mistrzostwa świata i jednocześnie zakończył zawodowy związek ze sportem.
Rok później, w bardzo emocjonalnym nagraniu, koniec sportowej kariery ogłosiła Joanna Jóźwik - lekkoatletka biegająca na dystansie 800 metrów. Ona także długo zmagała się z kontuzjami, które eliminowały ją z kolejnych startów lub utrudniały treningi. W pewnym momencie powiedziała: "Dość, wystarczy".
Teraz - wraz z Adamem Kszczotem - polecieli do Nowego Jorku, by po kilkunastu tygodniach przygotowań przebiec nie 800, a 42,195 metrów w najsłynniejszym maratonie świata.
Marcin Kargol z redakcji sportowej RMF FM zapytał byłych lekkoatletów, jak wygląda ich życie na emeryturze, o wspomnienia z czasów zawodowego biegania, maratońskie wyzwanie i przygotowanie do najdłuższego biegu w ich życiu.
Adam Kszczot po zakończeniu zawodowej kariery skupił się na biznesie i jak sam mówi, dbaniu o przyszłość swojej rodziny.
Mam rodzinne spółki, między innymi w branży energetycznej. Udzielam się także jako komentator sportowy. Lekkoatletyka nie jest najlepiej opłacanym sportem. To jest prosta kalkulacja - zakończył się jeden etap życia, trzeba zacząć drugi. To, co będę robić po zakończeniu kariery, planowałem już wcześniej - przecież kontuzja mogła się pojawić w każdej chwili. Jeszcze biegając prowadziłem mowy motywacyjne, zacząłem współpracę z portalem Bieganie.pl. Wszystko, by nie było dziury po odwieszeniu butów na kołek. Co trzeba podkreślić, od niedawna związki sportowe otwierają dwutorowe ścieżki kariery dla zawodników, by odnaleźli się po zakończeniu kariery - powiedział Adam Kszczot.
Joanna Jóźwik z kolei powiedziała, że czuje się świetnie - zwłaszcza dlatego, że nie ma narzuconego rygoru treningowego.
Wychodzę biegać wtedy, kiedy mam na to ochotę, a nie dlatego, że muszę. Dołączyłam do ekipy Bieganie.pl, często też pojawiam się na różnych eventach. Trochę odcinam kupony po swojej zawodowej karierze. Na pewno jest znacznie bardziej intensywnie niż kiedyś, ale jest też bardzo fajnie - pojawia się dużo wyzwań, których nie znałam wcześniej, więc ciągle się rozwijam - podkreśliła lekkoatletka.
Sportowcy w rozmowie z RMF FM wrócili też do przeszłości, do swoich startów oraz do zdobytych i niezdobytych medali. Oboje stwierdzili, że nie rozpamiętują wydarzeń sprzed lat, a jeśli już sięgają pamięcią wstecz, to tylko po dobre wspomnienia.
Na początku wracałam do tych złych chwil, analizowałam, czy zrobiłam wszystko tak, jak powinnam. Potem to się zmieniło. Teraz wracam do chwil pozytywnych, tych, które były dobre i za którymi trochę tęsknię. Może cię zaskoczę, ale najmilej wspominam półfinał igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. To był jeden z nielicznych startów, kiedy byłam przygotowana najlepiej - zarówno mentalnie, jak i fizycznie - a wchodząc na stadion czułam, że jestem w domu. Nie było paraliżującego stresu. Był stres mobilizujący, który pokazywał mi, że jestem świetnie przygotowana i że będę tu rozdawać karty - usłyszał Marcin Kargol od Joanny Jóźwik.
Adam Kszczot powiedział natomiast, że rozpamiętywanie jest jeszcze przed nim, a medale, puchary i trofea są schowane "na ostatnim piętrze, w ostatniej komnacie".
To jest coś, co było. Dobrze wrócić do tych wspomnień, wykorzystać doświadczenia, ale na przykład nie zamieniłbym tego dorobku na medal olimpijski. Wszystkie medale oddałbym za zdrowie rodziny. Tak wygląda moje spojrzenie na to wszystko. Widzę się codziennie z moimi dziećmi i to jest ważniejsze niż siadanie wieczorem na kanapie i rozpamiętywanie o tym, co było kiedyś - stwierdził biegacz.
Jóźwik oraz Kszczot teraz stanęli przed nowym wyzwaniem. Od kilkunastu tygodni przygotowywali się do maratonu. To dla nich zupełnie coś nowego, bo przecież zawodowo biegali na 800 metrów. Dystans krótszy, szybkość biegu większa, inny rodzaj treningu i wysiłku - na to zwrócili uwagę oboje. W rozmowie z RMF FM podkreślali też, że maraton w Nowym Jorku jest wyjątkowym wydarzeniem.
Na udział w tym biegu zgodziłam się dość spontanicznie. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że trzeba się naprawdę mocno przygotować do jego przebiegnięcia. To nie są przelewki. Ostatnio koleżanka zapytała mnie, czy wystartuję w tym maratonie rekreacyjnie. Ale nie ma czegoś takiego, jak rekreacyjny start w maratonie! Postanowiłam, że nie będę się nastawiać na żaden wynik. To będzie dla mnie debiut. Chcę doświadczyć tego, że biorę udział w tak wspaniałym biegu, jak maraton w Nowym Jorku. Chcę doświadczyć każdej chwili, zatrzymywać się, zbijać piątki z kibicami, rozmawiać z nimi. Nastawiam się na przeżywanie - mówiła emocjonalnie Joanna Jóźwik.
To dla mnie duże wydarzenie. Debiut w maratonie w Nowym Jorku to zaszczyt - mówi z kolei Adam Kszczot. Chcę pobiec poniżej 2 godzin i 50 minut. Trening pokazał, że powinno się to udać bez problemu. Na pewno jednak chcę przebiec linię mety z uśmiechem na ustach. Wszyscy opowiadają o tym biegu jako transcendentnym przeżyciu. Jest kolorowy, wielotysięczny i jedyny w swoim rodzaju - powiedział lekkoatleta.
Zarówno Adam Kszczot, jak i Joanna Jóźwik musieli ponownie zaangażować się w treningi. Jak się okazało, u każdego z nich proces przygotowań do maratonu wyglądał zupełnie inaczej. Wcześniej, startując zawodowo, biegali po 400 kilometrów w miesiącu, czasem nawet kilka razy dziennie.
Jestem po 16 kilometrach biegu ciągłego. To był mój ostatni trening. W sumie trenowałem zazwyczaj dwa razy w tygodniu. Nie było tych treningów zbyt dużo, ale były one jakościowe. Trening przynosił efekty. W Nowym Jorku chcę pobiec po około 3:45 min/km - to jest tempo, w którym czuję się komfortowo. Nie powinienem mieć więc z tym większych problemów. Na pewno jednak będą różnice między tym startem, a tym co robiłem wcześniej - tam kolce, tartan i idealne warunki, a tu ulica, podbiegi i zbiegi - opowiedział Kszczot.
Biegałam dwa, trzy razy w tygodniu. To raczej nie był trening przygotowujący do maratonu - powiedziała z kolei szczerze Joanna Jóźwik. Biegałam interwały na stadionie, oprócz tego robiłam rozbiegania. Najdłuższy dystans, jaki udało mi się przebiec, to 22 kilometry. Żałuję, że zabrakło mi czasu na przebiegnięcie ponad 30. Fakty są jednak takie, że wytrzymałościowo i wydolnościowo jestem w stanie przebiec maraton bez problemu - luźny bieg po 6 minut na kilometr nie jest dla mnie dużym wyzwaniem. Musiałam jednak przygotować organizm do długiego, jednostajnego wysiłku. Odpowiednio się też przygotowywałam pod względem żywienia i picia na trasie czy odpowiedniego dobrania butów. Dostałam wiele wskazówek od byłych maratończyków. Nikomu jednak nie rekomendowałabym startu w maratonie po moich przygotowaniach - podsumowała ze śmiechem Jóźwik.
Pierwszy maraton w Nowym Jorku odbył się w 1970 roku. W ciągu ponad pół wieku stał się największym i najważniejszym takim biegiem na świecie. W pierwszej edycji na starcie pojawiło się 127 osób; połowa nie dobiegła do mety. Do dziś maraton nowojorski ukończyło ponad milion osób. Jest to kultowe wydarzenie dla wszystkich biegaczy.
Każdego roku biegnie tam duża grupa zawodników z naszego kraju. Największy sukces w 1990 roku odniosła Wanda Panfil, która wygrała w klasyfikacji kobiet. Wśród mężczyzn najwyższe miejsce - czwarte - w 1982 roku zajął Ryszard Marczak.
Tegoroczna, 52. edycja New York City Marathon wystartuje w niedzielę 5 listopada po godzinie 13:00 czasu polskiego.