Osoby z niepełnosprawnością niosą na swoich plecach. Wspinają się, aby pomóc spełnić marzenia o górskich wędrówkach tym, którzy na co dzień nie mają możliwości zobaczenia Tatr z bliska. Po raz kolejny Szerpowie Nadziei pojawili się na podhalańskich szlakach.
W ostatni weekend sierpnia szlaki w Tatrach opanowali harcerze, wolontariusze i podopieczni Fundacji Szerpowie Nadziei. Wszystko po to, by spełniać górskie marzenia.
Od 3 lat fundacja pomaga osobom z niepełnosprawnościami w zdobywaniu górskich szczytów. W tym roku w akcji brało udział 540 uczestników, z czego 120 podopiecznych i 270 Szerpów. Celem wędrówek były m.in. Niżne Rysy, Świnica, Czarny Staw pod Rysami, Dolina Pięciu Stawów Polskich, Hala Gąsienicowa, Kasprowy Wierch czy Gęsia Szyja.
Rok temu na Rysy "wszedł" podopieczny fundacji Maciek Skowronek, chłopak urodzony z dziecięcym porażeniem mózgowym. To od niego wszystko się zaczęło.
W tym roku największym wyzwanie Szerpów w Tatrach było sprawić, by na Niżne Rysy "wszedł" 13-letni Franek spod Częstochowy. Urodził się z rozszczepem kręgosłupa, przepukliną oponowo-rdzeniową i mnóstwem innych chorób. Jednak rodzice jak i on sam nie poddają się i robią wszystko, aby Franek był samodzielny.
Czy cel został zrealizowany? Oczywiście. Choć, jak relacjonuje Tatromaniak, wędrówka była wymagająca. Szli mozolnie do góry terenem pozaszlakowym, dlatego trzeba było uważać podwójnie. Po ponad 8 godzinach marszu - stanęli na szczycie. Po dłuższej przerwie ruszyli w dół, ale wcale nie było łatwiej ani szybciej. Szerpowie niosący Franka zmieniają się coraz częściej, zmęczenie dawało o sobie znać.
"Nikt nie jest w stanie nieść długo, nawet po prostym" - pisali w komunikatach. Do Morskiego Oka dotarli już po zachodzie słońca. Na miejsce noclegu jeszcze później. Cała wędrówka trwała 16 godzin. Wszyscy byli potwornie zmęczeni...i bardzo szczęśliwi.
Szerpom znów udało się dokonać niemożliwego. Pokazać, że gdy ma się wokół siebie dobrych ludzi, można wszystko.
Tymczasem Maciek Skowronek ze swoją ekipą jest w Dolomitach, gdzie zdobywa Tofana di Rozes (3 225 m n.p.m.). Niemożliwe jest jednak ...możliwe!