"Przewidujemy podwyżki w granicach 10 - 15 procent. Staramy się, żeby nie były duże" - zapewnia Jan Walkosz Jambor, ze stacji narciarskiej Polana Szymoszkowa w Zakopanem. Dokładne podwyżki ceny karnetów stacji, które mają wspólny skipass na Podhalu - Tatry Super Ski zostaną ustalone 6 października, ale już wiadomo, że nie będą to ceny, jakich obawiali się narciarze. Po drastycznych podwyżkach opłat za energię elektryczną spodziewano się, że ceny wyciągów wzrosną o kilkadziesiąt, a nawet sto procent.
To nie będzie łatwy sezon dla branży narciarskiej. Koszty przygotowania stoków narciarskich, ich naśnieżania, ratrakowania, oświetlenia czy funkcjonowania wyciągów wzrosły drastycznie. Ceny energii elektrycznej dla części stacji narciarskich nawet sześciokrotnie. To jednak nie przełoży się wprost na ceny karnetów. Podwyżki, które odczują narciarze będą znacznie mniejsze.
Ceny energii, generalnie mediów będą dość znaczne i to z pewnością odbije się na naszej rentowności. Natomiast na pewno nie chcemy w całości tego obciążenia przerzucać na naszych klientów. Liczymy, że nas odwiedzą w nadchodzącym sezonie, mimo tych perturbacji rynkowych, że jednak ta zima będzie bardzo dobra. Śnieg już widać w górach i mamy nadzieję, że sezon będzie równie dobry, jak poprzedni - mówi Daniel Pitrus - prezes Polskich Kolei Linowych.
Mimo trudnej sytuacji wszystkie większe stacje narciarskie deklarują, że będą działać w nadchodzącym sezonie. Ich włodarze wiedzą już, że nie będzie to dla nich łatwy sezon. Niektóre stacje mają taką sytuację, że do końca roku płacą 300 - 400 złotych za MWh, a potem będą musiały płacić 1500 czy 2000 złotych za MWh. Ale ten prąd, pomimo takiego wzrostu nie jest całością kosztów, które składają się na ceny karnetów. Są stacje, które mają umowy do końca przyszłego roku na dostawy prądu na podstawie starych stawek i one mogą liczyć prawdopodobnie na jakiś drobny zysk, natomiast te, które podpisały nowe umowy raczej będą chciały przetrwać ten sezon.
Żeby ten sezon się odbył, żeby jednak można było jeździć, żeby narciarze nie zapomnieli o tym, że to jest fajny sport i warto przyjechać na stoki - mówi prezes Tatry Super Ski, skipassu, który zrzesza osiemnaście największych stacji narciarskich na Podhalu.
Staramy się, by te podwyżki nie były duże, bo sytuacja osób odwiedzających stacje narciarskie także jest trudniejsza. Każdy ma problemy związane z inflacją, z wysokimi cenami. Nie chcemy jednak zniechęcać do przyjazdu do nas. Natomiast będziemy mieli mniejsze zyski. Nie będą to zyski, które pozwolą na inwestycje czy jakieś większe remonty - przyznaje Jan Walkosz Jambor ze stacji narciarskiej na Polanie Szymoszkowej.
Właściciele wyciągów obawiają się, że w przypadku drastycznej podwyżki cen karnetów, liczba osób, które będzie na nie stać równie drastycznie spadnie. Nie wiadomo o ile podwyższą ceny gestorzy innych stacji narciarskich, ale zapewne i oni nie będą chcieli odstraszyć klientów.
Prezesa spółki zarządzającej Polaną Szymoszkową martwi jednak jeszcze coś innego - dostępność energii.
Każda stacja ma wprowadzony stopień zasilania, który ją obowiązuje i możliwe, że nie będziemy mogli w pełni korzystać z tej energii, którą zamówiliśmy. Przed sezonem zamawiamy moc, która jest niezbędna do pełniej działalności stacji. Natomiast jeśli będą jakieś ograniczenia czasowe czy ilościowe, to będziemy musieli reagować na bieżąco i to może nam ograniczyć czas funkcjonowania kolei czy okres śnieżenia i jakość tego śnieżenia - mówi Jan Walkosz Jambor.
Te obawy nie są bezpodstawne. Wiele stacji narciarskich na zachodzie Europy już dostało ostrzeżenia, że dostawy energii elektrycznej najbliższej zimy w związku z kryzysem energetycznym, mogą być dla nich ograniczone.