Przedmioty znalezione na terenie byłego nazistowskiego obozu zagłady Gross-Rosen podczas ekshumacji szczątków ofiar trafiły do muzealnych zbiorów. To ponad 700 rzeczy, które należały do więźniów i załogi obozu oraz stanowiły wyposażenie pomieszczeń biurowych, kantyny i szpitala.
Na przedmiotach należących do więźniów obozu - głównie aluminiowych naczyniach, menażkach i łyżkach - są napisy wydrapane przez więźniów, zawierające ich inicjały oraz nazwy miejscowości, z których najprawdopodobniej pochodzili.
Przedmioty należące do członków załogi KL Gross-Rosen to głównie porcelanowe, ceramiczne i emaliowane naczynia stołowe z naniesionymi fabrycznie napisami "Victoria Waffen SS" i "Waffen SS Lublin", a także popielniczki ze stopów metali, w tym z ozdobami i inicjałami, brzytwy, klucze do drzwi czy zapalniczki.
Szczątki 92 mężczyzn w wieku od 20 do 60 lat odnaleziono w szczelinie przeciwlotniczej w toku śledztwa prowadzonego przez prokuraturów z IPN w latach 2017-2018.
Jak podkreślił prezes IPN Karol Nawrocki, rolą Instytutu Pamięci Narodowej, Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu jest właśnie to, "aby żadne życie ofiary systemu totalitarnego, czy to niemieckiego nazizmu czy sowieckiego komunizmu, nie zostało zapomniane i nie zostało porzucone w bezimiennych grobach na całym świecie i w całej Polsce".
Za sprawą Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej dzisiaj upominamy się jeszcze raz publicznie o te 92 ofiary niemieckiego nazizmu - powiedział.
Prezes IPN zaznaczył, że obóz Gross-Rosen był nie tylko miejscem eksterminacji, ale też miejscem głębokiego wyzysku, bo już w latach 1940-1943 więźniów katorżniczej pracy zmuszano do tego, aby wydobywali minerały wykorzystywane do odbudowy zniszczonych miast Trzeciej Rzeszy.
Po roku 1943 system przymusowej pracy jeszcze bardziej się sprofesjonalizował. To tutaj swój potencjał ekonomiczny budowały komercyjne firmy niemieckie, które wciąż pozostają na rynkach światowych w XXI wieku. Tutaj działały firmy jak Zeiss, Blaupunkt, Siemens, budując swój ekonomiczny potencjał na krwi, cierpieniu, śmierci i na łzach - mówił Nawrocki.
W trakcie śledztwa prowadzonego przez Oddziałową Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu zlokalizowano nieznaną dotąd, zbiorową mogiłę 92 ofiar obozu.
W lutym 1945 roku, bezpośrednio przed ewakuacją obozu, do szczeliny przeciwlotniczej, mającej służyć załodze obozu za schronienie przed alianckimi nalotami, wrzucono więźniów chorych oraz będących w stanie krańcowego wyczerpania fizycznego, którzy nie byli zdolni do odbycia marszu ewakuacyjnego, oraz zwłoki więźniów zmarłych bezpośrednio przed ewakuacją. Zasypano ich ziemią, gruzem skalnym oraz przedmiotami pochodzącymi z likwidowanych pomieszczeń obozowych.
Ustalenia poczynione w śledztwie w sposób dobitny świadczą o okrutnej historii Polski w okresie II wojny światowej, o tym tragicznym losie, który został zgotowany przez okupanta niemieckiego - wskazał prok. Andrzej Pozorski, zastępca prokuratora generalnego i dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Zwrócił uwagę, że ustalenia te stanowią także ważny walor edukacyjny dla przyszłych pokoleń. Dlatego prokurator uznał, że godnym i właściwym miejscem do przechowywania tych przedmiotów będzie właśnie Muzeum Gross-Rosen. Przedmioty te będą stanowiły świadectwo tragicznej historii tego miejsca - mówił.
Odnalezione przedmioty po wstępnych oględzinach dokonanych przez biegłego z zakresu archeologii podzielono na przedmioty, które mają jeszcze wartość historyczną, wystawienniczą, muzealniczą i te zostały poddane renowacji i konserwacji oraz na przedmioty, które są całkowitymi destruktami i nie mają znaczenia muzealniczego. Te pierwsze trafiły właśnie do Muzeum Gross-Rosen.
Szczątki ofiar odkryte w latach 2017-18 zostały poddane oględzinom sądowo-lekarskim oraz sprofilowane genetycznie. Aktualnie trwa proces identyfikacji ofiar.