Po sześciu dobach walki z żywiołem, strażacy ugasili pożar składowiska tekstyliów w Kamieńcu na Pomorzu. W akcji gaśniczej rotacyjnie brały udział 84 zastępy, czyli 202 strażaków. Był to 33. pożar w tym miejscu w ciągu trzech lat.
Pożar składowiska tekstyliów w Kamieńcu (powiat lęborski, województwo pomorskie) został ugaszony w poniedziałek przed południem.
Zakończyliśmy działania. Walczyliśmy od wtorku (31 października) od godz. 21:00. Działania były utrudnione ze względu na cieki wodne oddalone o ok. 3 km od miejsca zdarzenia. Potrzebna była budowa magistrali. Samo gaszenie też było trudne ze względu na nagromadzenie materiału palnego - przekazał w rozmowie z PAP oficer prasowy KP PSP w Lęborku st. kpt. Marcin Elwart.
Zaznaczył, że w szczytowym momencie w akcji brało udział 21 zastępów staży pożarnej; łącznie rotacyjnie pożar gasiły 84 zastępy, czyli 202 strażaków.
Obecnie trwa szacowanie kosztów zakończonej akcji gaśniczej oraz ustalanie przyczyny pożaru.
Jak informowaliśmy 1 listopada, w ogniu stanęły ściany dwóch pryzm tekstyliów. Zgromadzonych było tam 60 tys. ton materiałów. Co ważne, nikt nie został poszkodowany.
To 33. pożar w tym miejscu w ciągu trzech lat. W przeszłości wskazywano, że przyczyną pożarów były podpalenia, ale nie ustalono, kto miałby za nimi stać. Najdłuższa akcja gaśnicza ze wszystkich tam prowadzonych przez lata trwała aż 12 dni.
Zbite pryzmy tekstyliów dogasza się bardzo długo. Składowisko powstało na terenie jednej ze spółek. Wydzierżawiła ona blisko 2-hektarowy teren innej firmie, która zaczęła zwozić tam opady, bo za takie uznano materiały. Gmina Cewice z firmą nie ma kontaktu, na utylizację składowiska jej nie stać - ta według szacunków może kosztować ponad 30 milionów złotych i potrwać 2-3 lata.
Inspektorzy WIOŚ w Gdańsku w ubiegłym roku nałożyli na spółkę składującą tekstylia w Kamieńcu kary w łącznej wysokości ponad miliona złotych - przekazał zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Radosław Rzepecki.
W ubiegłym roku inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku wymierzyli kary za gospodarowanie odpadów bez zezwolenia oraz brak monitoringu wizyjnego miejsca magazynowania odpadów palnych - wyjaśnił i dodał, że w trakcie kontroli stwierdzono nielegalne zbieranie odpadów tekstylnych. Na spółkę nałożono łączną karę w wysokości 1,25 mln złotych.
Decyzją także wstrzymaliśmy dalsze zbieranie odpadów. Każde ich dowożenie byłoby sankcjonowane kolejnymi karami - powiedział zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Zaznaczył, że obecnie trwa postepowanie egzekucyjne kar wobec członków zarządu spółki.