Pomorska policja apeluje, by na trójmiejskie cmentarze nie chodzić na skróty przez las. Ma to związek z prowadzonymi już dziesiąty dzień poszukiwaniami Grzegorza Borysa - mężczyzny podejrzanego o zabicie własnego syna.
Policja nie wskazała, o które cmentarze dokładnie chodzi; w komunikacie napisano ogólnie o terenach leśnych okalających trójmiejskie cmentarze. Poproszono ponadto o stosowanie się do alertów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i docieranie do cmentarzy tylko głównymi drogami.
"Zwracamy się z prośbą w trosce o nasze wspólne bezpieczeństwo o nieskracanie sobie drogi dojścia w rejon nekropolii przez tereny leśne okalające trójmiejskie cmentarze. Prosimy o korzystanie z głównych dróg do nich prowadzących" - zaapelowali policjanci w mediach społecznościowych.
Mieszkańcy Trójmiasta i okolic dostają alerty RCB codziennie. Na początku mówiono w nich jedynie o lesie między gdyńskimi Karwinami a Chwarznem, później już o całym Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Jak zauważył reporter RMF FM, to blisko 20 tys. hektarów powierzchni i kilka cmentarzy, m.in. Cmentarz Witomiński w Gdyni, Cmentarz parafii Św. Mikołaja w Gdyni, Cmentarz Komunalny w Sopocie czy Cmentarz Srebrzysko w Gdańsku.
44-letni Grzegorz Borys jest podejrzany o zabicie swojego 6-letniego syna. Do tragedii doszło w piątek 20 października w gdyńskiej dzielnicy Wielki Kack. Około godz. 10:00 na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która poinformowała, że jej mąż zabił w mieszkaniu ich dziecko.
Zanim na miejsce przybyli policjanci, mężczyzna zdążył uciec; od tego momentu trwa na niego obława, którą żyje cała Polska. Za 44-latkiem wydano i Europejski Nakaz Aresztowania, i czerwoną notę Interpolu. Oznacza ona najwyższy stopień międzynarodowych poszukiwań i jest informacją dla służb, że poszukiwany jest niebezpiecznym przestępcą.
Policja opublikowała również jego zdjęcia i nagranie, na którym widać wizerunek poszukiwanego.