"Wolność bez solidarności, bez współpracy społecznej się nie obroni" – powiedział wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do 44. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. W Gdańsku zorganizowano obchody upamiętniające zawarcie umowy z sierpnia 1980 roku, która otworzyła drogę do powstania niezależnych związków zawodowych, a finalnie, wyparcia komunizmu z Europy Środkowej.
Towarzyszu Breżniew, cała ta nasza opozycja jest w naszej garści. [...] Ich wszystkich można na palcach policzyć, a poza tym Staszek Kowalczyk, nasz minister spraw wewnętrznych, członek Biura, na każdego opozycjonistę ma czterech swoich ludzi, którzy wszystko wiedzą o całej tej opozycji - mówił I sekretarz KC PZPR Edward Gierek do schorowanego przywódcy ZSRS Leonida Breżniewa podczas urlopu na Krymie pod koniec lipca 1980 r., zapewniając o kontrolowaniu sytuacji w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Historia potoczyła się jednak nie po jego myśli i już pięć tygodni później w Polsce protestowało ponad 700 zakładów pracy, co koniec końców doprowadziło do powstania niezależnych od władz ruchów związkowych.
Wolność bez solidarności, bez współpracy społecznej się nie obroni. Po prawie 45 latach od tych wydarzeń wszystko wymaga jeszcze raz poważnego zastanowienia: co zrobić, żeby odbudować wspólnotę narodową - bo ona jest jedynym gwarantem wolności i bezpieczeństwa (...) Wzór czerpmy stąd, z Gdańska, spod stoczni, spod tych krzyży, które upamiętniają męczeństwo za wolność - powiedział w sobotę Władysław Kosiniak-Kamysz, który złożył tego dnia kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970.
Szef MON zaznaczył, że wolność w wyrażaniu własnych poglądów to sprawa, o którą walczyli stoczniowcy.
Nie dajcie sobie wmówić, że jesteśmy podzieleni. Jesteśmy różni, będziemy jeszcze bardziej różni w tym otwartym społeczeństwie. Tutaj okazuje się, w tym miejscu, że wszyscy mamy bardzo podobne emocje - Polacy, starszej i młodszej generacji, obcokrajowcy - powiedział w trakcie sobotnich uroczystości dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Bazyl Kerski.
Kochamy bohaterki i bohaterów, którzy pokojowo walczą o prawa człowieka. Nie lubimy tych, którzy chcą wojen i nienawiści. Kochamy tych, którzy mówią językiem godności i wszyscy, którzy tu przychodzą, kochają ten język godności. To jest polski patriotyzm, to jest też dzisiejsza Polska - dodał.
W trakcie sobotnich uroczystości odsłonięto również pomnik Lecha Bądkowskiego - poety i sygnatariusza porozumień sierpniowych.
O tym, że Bądkowski był człowiekiem niepasującym do pomników i wzniosłych uroczystości mówił w sobotę w Gdańsku Donald Tusk.
Kiedy spotkaliśmy się albo spacerowaliśmy dokładnie w tym miejscu, zawsze przestrzegał; a były to miesiące tej gorączki rewolucyjnej, tuż po strajku sierpniowym; on zawsze mówił: "Pamiętaj, zawsze stawiaj zdrowy rozsądek przed jakąś ideologią. Pamiętaj, żebyś umiał rozróżnić odwagę od brawury" - wspominał premier.
Nie byłoby Solidarności, nie byłoby niepodległej Polski (...), gdyby nie Lech Bądkowski (...) Nikt sobie nie zdaje sprawy, ile dzisiejsza Polska zawdzięcza temu chłodnemu umysłowi, a jednocześnie gorącemu sercu - dodawał Tusk.
Dla komunistów porozumienie z sierpnia 1980 r. było jedynie taktycznym rozejmem, przyjętym w chwili własnej słabości. Kolejnych kilkanaście miesięcy było nie tylko okresem społecznego entuzjazmu wobec "S", nazywanego dziś karnawałem "Solidarności", lecz również czasem przygotowań władz do rozprawy z ideałami Sierpnia ’80. Kolejne lata pokazały jednak, że niemożliwe jest całkowite stłumienie wolnościowych aspiracji społeczeństwa polskiego.