We wtorek ok. godz. 10. w miejscu poniedziałkowego wybuchu gazu w bloku w Tychach pracę wznowią specjaliści nadzoru budowlanego. Ocenią stan budynku - przekazała rzeczniczka tyskiego magistratu Ewa Grudniok. W wyniku eksplozji do szpitali trafiło siedem osób. Jedna z nich jest bardzo ciężko ranna.
Do silnego wybuchu doszło w poniedziałek ok. godz. 9:30 w sześciopiętrowym bloku przy ul. Darwina w Tychach. Prawdopodobnie eksplodował gaz.
Wybuch nastąpił w lokalu na parterze klatki schodowej nr 4. Wezwani strażacy ewakuowali stamtąd ponad 20 osób. Mieszkania czasowo opuszczali też lokatorzy z czterech pozostałych klatek.
Po wybuchu do szpitali trafiło ogółem siedem osób. Jedna z nich - młody mężczyzna z mieszkania, w którym doszło do wybuchu - jest w bardzo ciężkim stanie. Ma być leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pozostali poszkodowani odnieśli rany niezagrażające życiu.
Strażacy zakończyli akcję poszukiwawczo-ratowniczą wczesnym popołudniem. Dzięki temu rozpoczęły się wstępne oględziny zniszczonej części bloku - z udziałem prokuratora oraz biegłych i inspektora nadzoru budowlanego. Chodziło m.in. o ustalenie, czy ewakuowani mieszkańcy mogą - przy asyście strażaków - zabrać z mieszkań najpotrzebniejsze rzeczy.
Jak poinformowała PAP wieczorem rzeczniczka tyskiego magistratu Ewa Grudniok, okazało się to możliwe. Mieszkańcy z klatki nr 4 wracali do swoich mieszkań po rzeczy, po czym najczęściej udawali się na nocleg do rodziny lub znajomych. Dwie rodziny zadeklarowały potrzebę skorzystania z pomocy tyskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej.