Opóźnione są wypłaty dla pracowników huty Liberty Częstochowa. Załoga licząca prawie tysiąc osób od sierpnia jest na tzw. postojowym. Ostatnie pensje dostawała z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, ale te środki się wyczerpały.

Od niemal roku Huta Liberty Częstochowa nie prowadzi produkcji. W lipcu sąd po raz pierwszy ogłosił upadłość zakładu. Do tego momentu właściciel zakładu wypłacał pracownikom pełne wynagrodzenia, zwalniając ich z obowiązku świadczenia pracy. Po ogłoszeniu upadłości syndyk skierował załogę na tzw. postojowe, co wiąże się z obniżeniem pensji o ok. 40 procent. Pieniądze na wypłaty pochodziły z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, ale te środki się wyczerpały. Syndyk musi zaciągnąć pożyczkę.

Zwykle pensje trafiały na konta pracowników w 10. dniu miesiąca. 10 października wypłat jednak nie było. Kilka dni później wysłane zostały przelewy tylko z częścią wynagrodzenia. Syndyk Adrian Dzwonek powiedział w rozmowie z RMF FM, że w tym tygodniu chce pozyskać resztę środków na wynagrodzenia. 

Problemy wynikają z przedłużającego się procesu wyłonienia dzierżawcy huty, na który wpływ mają toczące się w sądzie postępowania. Po ogłoszeniu upadłości w lipcu spółka Liberty złożyła zażalenie na decyzję sądu. We wrześniu upadłość została ogłoszona po raz drugi. Ta decyzja miała uprawomocnić się w ubiegłym tygodniu, ale spółka Liberty znów się odwołała. 

Syndyk od wielu tygodni rozmawia z potencjalnymi inwestorami i czeka na uprawomocnienie decyzji o upadłości. Ofertę dzierżawy złożyła m.in. firma należąca do Liberty - dotychczasowego właściciela huty. Deklaruje, że ma środki na opłacenie zaległych rachunków i wrześniowe wynagrodzenia. W hucie słychać jednak głosy, że nie jest to już wiarygodny inwestor, tym bardziej, że Liberty ma zakłady hutnicze także zagranicą - m.in. w Czechach i na Węgrzech - i tam też ma kłopoty finansowe.