Święta Wielkanocne mijają i już niebawem w górach zacznie się okres wypasania owiec na halach. Słychać wtedy m.in. niosący się daleko dźwięk charakterystycznych owczych dzwonków. Dziennikarz RMF FM odwiedził zagrodę pasterską w Koniakowie w Beskidach.
W Wielkanocny Poniedziałek, na progu wiosny, odwiedzamy Centrum Pasterskie w Koniakowie w Beskidzie Śląskim - miejsce wyjątkowe, nie tylko ze względu na walory kulturowe, ale i malownicze położnie. Bacówka i zagroda edukacyjna znajdują się wysoko, w przysiółku Szańce, skąd podziwiać można pobliskie szczyty - Tyniok, Gańczorkę czy Baranią Górę, a także Beskid Śląsko-Morawski.
Centrum Pasterskie w Koniakowie prowadzi tradycyjny kulturowy wypas około 1000 owiec na halach Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Kiedy wchodzimy do zagrody, przerywają jedzenie i zbijają się w stado. Jagnięta lgną do matek, a te bacznie nas obserwują. I tak trwają przez kilka sekund w zupełnym bezruchu. Kiedy się wycofujemy, ponownie rozchodzą się po zagrodzie i kończą jedzenie.
Owce w zagrodzie karmione są naturalnym sianem. Czekają już jednak na nadejście prawdziwej wiosny, żeby wreszcie mogły wyjść na zewnątrz i zacząć skubać trawę. Czas łączenia owiec w wielkie stado to maj. Ponad 20 gospodarzy, którzy mają swoje stada liczące od kilkudziesięciu do nawet kilkuset owiec - sprowadza je wówczas w jedno miejsce w Koniakowie.
Tam owce łączone są w jedno, liczące ponad 1000 sztuk stado, które następnie wyprowadza się na hale.
Początkowo wypasane są na pobliskich halach, a z czasem, w czerwcu, przenoszą się na te położone nieco dalej. I pozostają tam, zgodnie z pasterskim kalendarzem, do 29 września, czyli do dnia św. Michała. Od tego momentu gospodarze mogą odbierać swoje owce. Ale zdarza się też, jeśli pozwala na to pogoda, że na halach pozostają one aż do dnia św. Dymitra, czyli do 21 października.
Owcom przymocowywane są charakterystyczne dzwonki. Mają one różny kształt i dzięki temu wydają różne dźwięki, bo np. inny dzwonek zawiesza się owcy, która pełni rolę przewodnika, a inny tej, która często się gubi.
W czasie wypasu pasterze przygrywają też owcom na fujarkach. To nie przypadek, bo słysząc ten dźwięk owce wiedzą, że są pilnowane, że są bezpieczne i że mogą spokojnie jeść trawę, bo pasterz jest gdzieś w pobliżu.
Owce hodowane są m.in. po to, aby dawały mleko, z którego z kolei powstają sery. Robi się je z mleka niepasteryzowanego, a ostatni etap wyrabiania sera to włożenie go do drewnianej formy.
W 2013 roku - dla uczczenia wędrówek pasterzy Wołoskich - zorganizowano redyk łukiem Karpat. Od maja do września pasterze z Polski, Ukrainy i Rumunii przeprowadzili stado około 300 owiec trasą liczącą 1200 kilometrów. Celem - jak czytamy na stronach Centrum Kultury Pasterskiej - "spotkanie ludzi żyjących i tworzących w Karpatach, ich integracja, możliwość poznania oraz pokazania bogactwa kulturowego mieszkańców, jak również bogactwa i unikatowości przyrody oraz sposobu na zrównoważony rozwój terenów górskich."