Na placu przed dworcem kolejowym w Katowicach stanęły strażackie ogrzewane namioty, w których uchodźcy będą mogli odpocząć i zjeść ciepły posiłek. Jest też namiot inspekcji weterynaryjnej.
W dużych ogrzewanych namiotach są stoły i ławy. Mają służyć uchodźcom, którzy przyjeżdżają do Katowic i czekają na dworcu na dalsze połączenia. Restauratorzy z Katowic i spoza miasta przyjeżdżają na dworzec, przywożą zupę i rozdają na dworcu, ale tam nie ma warunków, by zjeść w spokoju. Namioty są po to, by uchodźcy mogli zjeść np. ciepłą zupę - mówi Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego.
Podkreśla, że wiele osób, docierających do Katowic, spędza na dworcu kilka, a nawet kilkanaście godzin. Z niewiadomych powodów nie chcą udać się do punktu recepcyjnego na Placu Sejmu Śląskiego, gdzie mogą odpocząć, zdrzemnąć się, wykąpać, zjeść ciepły posiłek. Wolą pozostać tutaj i czekać na pociąg np. do Berlina, Budapesztu czy Pragi - mówi Kucharzewska.
Na placu przed dworcem, obok namiotów, działa też stanowisko inspekcji weterynaryjnej, gdzie uchodźcy przybywający do Katowic ze zwierzętami domowymi mogą dopełnić niezbędnych formalności. Koty, psy i inne zwierzęta mogą tam zostać zbadane przez weterynarza, mogą zostać zaszczepione przeciwko wściekliźnie, są też czipowane. Właściciel otrzymuje tymczasowy dokument, pozwalający podróżować ze zwierzęciem po Unii Europejskiej i do innych krajów.
Opieka weterynaryjna, którą prowadzimy na terenie miasta Katowice i województwa to przede wszystkim zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych - powiedział zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii Konrad Kuczera. Przypomniał, że służby weterynaryjne od 24 lutego prowadzą takie działania na granicy polsko-ukraińskiej. Zwierzęta przybywające z uchodźcami z Ukrainy objęto uproszczoną procedurą - przed wojną procedury umożliwiające ich przewóz na terenie Unii Europejskiej mogły trwać do 90 dni, teraz trwają kilkanaście minut.