"Hurra, Luluś żyje" - tak o poszukiwanym w Wielkopolsce od kilku dni kangurze napisał w mediach społecznościowych Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie. Instytucja przypomina, że choć kangury są postrzegane jako przyjazne stworzenia, to w sytuacji stresowej mogą okazać się nieprzewidywalne.
W weekend Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie poinformował o poszukiwaniach kangura w lasach Puszczy Zielonki. Instytucja napisała w jednym z komentarzy, że kangurek ma na imię Luluś.
We wtorek Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie opublikował kolejne nagranie z kangurem w roli głównej. Zostało ono wykonane przez osobę, która napotkała zwierzę, jadąc samochodem (przed uruchomieniem wideo należy wyciszyć dźwięk).
"Hurra, Luluś żyje. Opuścił już teren Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu (Leśnego Zakładu Doświadczalnego) i podróżuje ostatnio w okolicach Bednar" - poinformował Zakład.
Inne nagranie, również we wtorek na Facebooku, opublikował dr Robert Maślak z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Jak napisał, gatunek poszukiwanego kangura to "walabia Bennetta". "Kangur na filmie był widziany w rezerwacie Klasztorne Modrzewie. Nagrał go jeden z grzybiarzy. Pochodzi z hodowli w okolicy Puszczy Zielonki, z której wcześniej uciekł struś emu. Ma trzy lata, jest samcem i nazywa się Luluś" - podkreślił naukowiec.
Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie w minionych dniach przypomniał zasady, do jakich należy się zastosować w przypadku spotkania kangura:
- nie podchodzić i nie próbować dotykać kangura,
- zachowywać spokojny dystans oraz unikać gwałtownych ruchów,
- nie karmić go,
- unikać kontaktu wzrokowego z kangurem, który może interpretować to jako zagrożenie,
- w przypadku spaceru z psem po lesie, należy trzymać go na smyczy - spotkanie z psa z kangurem (ale nie tylko, bo dotyczy to również innych zwierząt) może prowadzić do nieprzewidywalnych reakcji obu zwierząt i stanowić zagrożenie.
Przypomnieli też o konieczności trzymania psów na smyczy.