Wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król zapowiedział, że ratownicy wodni z regionu dostaną do podziału dodatkowe pół miliona złotych. Na te środki liczy m.in. Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, które musi zatrudnić dodatkowo nawet 14 osób.

Czarna seria śmiertelnych wypadków na Warmii i Mazurach

Od początku sezonu żeglarskiego, czyli od 1 maja, na Warmii i Mazurach utonęły już 33 osoby. Do tragicznych wypadków doszło pod koniec lipca. Najpierw w czasie huraganu w jeziorze Niegocin utonęły trzy starsze osoby, a dwa dni później doszło do tragedii na jeziorze Mikołajskim, gdzie rodzice utonęli wyskakując z motorówki po 4-letnią córkę, która wypadła za burtę

Po tej czarnej serii wojewoda warmińsko-mazurski zdecydował o przekazaniu dodatkowych pieniędzy dla podmiotów zajmujących się ratownictwem wodnym. Łącznie do podziału jest pół miliona złotych.

Dodatkowe środki od wojewody

Na te środki liczą ratownicy z Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Pieniądze są potrzebne, aby m.in. zatrudnić nowe osoby. 

Potrzebuję 6-7 osób na każdej stacji ratunkowej, do tego osoby do Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego, łącznie 30 osób. Teraz mam osiemnaście, a praktycznie szesnaście, bo wczoraj dowiedziałem się, że jeden ratownik zrezygnował, a drugi, bardzo doświadczony, złamał rękę - mówi Jarosław Sroka, szef Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Sprzęt starszy od niektórych ratowników

Zatrudnienie nowych osób, wyszkolenie i opłacanie bieżących rzeczy to jedno. Ratownicy MOPR będą też zabiegać o środki na wymianę sprzętu

Ostatnią motorówkę kupiliśmy w 2015 roku. Nasze dwa poduszkowce, które ratują zimą ludzi, pod którymi załamał się lód mają ponad dwadzieścia lat. Kutry też już mają prawie 40 lat, a co więcej już nie są w stanie wyciągać z mielizn tych największych jednostek - housebotów - mówi Sroka.

Szef MOPRu przyznaje, że na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich ratownicy powinni być też wyposażeni w drona do poszukiwań, a także sonary - ciągane i punktowe.

Ratują życie, a zarabiają najmniej

Ratownicy przyznają, że zarabiają za mało od lat, przez co ciężko jest zachęcić do pracy młodych. Nowy ratownik dostaje najniższą krajową. 

Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nie ma stałego finansowania. Ono opiera się na pieniądzach z konkursów organizowanych m.in. przez wojewodę na zapewnienie bezpieczeństwa na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Rozwiązaniem byłoby finansowanie z MSWiA, podobnie, jak jest to w przypadku GOPRu. Do tego jednak potrzebna jest odpowiednia uchwała sejmowa. 

Opracowanie: