Miałem nadzieję, że ta wojna skończy się jak najszybciej, myślałem, że to potrwa około 2 tygodni, ale jak widać trwa to dłużej. Ludzie już chyba przyzwyczaili się do wojny - mówi w rozmowie z reporterem RMF MAXXX, ukraiński student trzeciego roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Winnica, miasto w środkowej Ukrainie, powoli wraca do normalnego funkcjonowania. Otwierają się kolejne sklepy i restauracje, ale wśród mieszkańców cały czas obawy wzbudzają powtarzające się niemal codziennie alarmy przeciwlotnicze.
O sytuacji w mieście opowiada nam Dmytro Anatoliiovych, student trzeciego roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Właśnie w Winnicy zastała go wojna. W rozmowie z reporterem RMF MAXXX Marcinem Różycem mówi, że Winnica przyjęła wielu uchodźców z miast, w których sytuacja jest trudniejsza. Obawia się jednak, że wojna zajmie jeszcze długie miesiące.
Byłem wtedy w domu i planowałem wyjazd, miałem samolot z Kijowa do Warszawy. 24 lutego zadzwonił do mnie ojciec, że wybuchła wojna , był wtedy obok Czernichowa. Powiedział mi, żebym przygotował sobie dokumenty i jakieś rzeczy i żebym był gotowy wyjeżdżać - tak pierwszy dzień wojny wspomina Dmytro.
Miałem nadzieję, że ta wojna skończy się jak najszybciej, myślałem, że to potrwa około 2 tygodni, ale jak widać trwa to dłużej. Ludzie już chyba przyzwyczaili się do wojny, wychodzą do pracy, już nawet tak często nie schodzą do schronów a alarmy są prawie codziennie - opowiada ukraiński student.
Posłuchaj całej rozmowy reportera RMF MAXXX Marcina Różyca z ukraińskim studentem, którego wojna zastała w Winnicy.