Jedna z najstarszych lubelskich świątyń okazuje się starsza, niż uważano. Do takich wniosków doszli eksperci badający kościół pobrygidkowski przy ul. Narutowicza. W świątyni właśnie zakończyły się prace konserwatorskie, ale... z małym wyjątkiem, bo jedno z pomieszczeń będą badać dopiero przyszłe pokolenia.

"Dzięki Bogu" - tak zapewne pomyślał król Władysław Jagiełło po wygranej w 1410 roku bitwie pod Grunwaldem, bo właśnie z tej wdzięczności kazał zbudować w Lublinie kościół. 

Jest to wotum za zwycięstwo pod Grunwaldem - mówi Dariusz Kopciowski wojewódzki konserwator zabytków. Król miał osobiście nakazać budowę podczas wizyty w Lublinie. Za datę powstania świątyni uznaje się lata 1412-1426. Przeprowadzone badania konserwatorskie, architektoniczne, również archeologiczne, wykazały, że tę datę powstania kościoła trzeba nieco cofnąć - zaznacza.

Podczas prac okazało się, że część świątyni jest starsza i powstała jeszcze zanim doszło do bitwy pod Grunwaldem. Mogłoby się wydawać, że to odkrycie podważa znaną dotąd historię o budowie kościoła jako wotum dziękczynnego za wygrany bój z Krzyżakami. A jednak nie podważa.

Król Władysław Jagiełło, wyobraźcie sobie, po tej wiktorii grunwaldzkiej wraz z orszakiem wjeżdżał do Lublina i zauważył, że w tym miejscu dokładnie stoi kaplica ufundowana przez wdowę Wojciecha i powiedział, że tutaj ma powstać kościół, który będzie wotum za tą grunwaldzką wiktorię - wyjaśnia Kopciowski. 

Wspomniana przez konserwatora wdowa Wojciecha przekazała miastu swój majątek pod warunkiem wybudowania kaplicy. A po decyzji Jagiełły kaplicę wkomponowano w nową świątynię. Badacze z Lublina twierdzą, że ową kaplicą może być obecne prezbiterium kościoła. 

Ale to tylko jedna z niespodzianek, na które natrafili konserwatorzy podczas zakończonych właśnie prac w jednym z najstarszych lubelskich kościołów.

Przede wszystkim zaskoczyło prezbiterium - podkreśla ks. Dariusz Bondyra rektor kościoła p.w. Najświętszej Marii Panny Zwycięskiej. Ono kiedyś było zamalowane na biało, natomiast dzięki pracom konserwatorskim ono wygląda zupełnie inaczej - mówi ksiądz, wskazując bogate malowidła, które przez wiele lat były skryte pod bielą. 

To była wielka satysfakcja, jak samemu można było fragment postaci odsłonić i zobaczyć, że jednak są piękne barwy. To, co widzimy, to 97 proc. oryginału. Tak że naprawdę bardzo dobrze to się zachowało pod wieloma warstwami popiołu i wapna - zaznacza. 

Tajemnicza dziesiąta krypta

Zaskoczeń było więcej. 

Wiedzieliśmy o dziewięciu kryptach. Okazuje się, że jest dziesięć. Tej dziesiątej nie znaliśmy - przyznaje ks. Bondyra, który zdecydował, że tajemnicza krypta przy głównym ołtarzu na razie nie zostanie przebadana. 

Archeolodzy mają mi to za złe do dnia dzisiejszego - stwierdza duchowny i wyjaśnia, że na prace badawcze w dziesiątej krypcie nie było ani pieniędzy, ani czasu. Przekonuje, że podjęcie prac konserwatorskich w tajemniczym pomieszczeniu nie dość, że pochłonęłoby część pieniędzy zarezerwowanych na zaplanowane wcześniej prace, to jeszcze uniemożliwiłoby terminowe wydanie dotacji przyznanej na prace konserwatorskie, co mogłoby skutkować utratą tego dofinansowania.

Tajemnice pozostały dla przyszłych pokoleń - kwituje ks. Bondyra. Myślę, że przy następnym remoncie inni już będą wiedzieli o tym, że jest krypta. Przy następnym remoncie można będzie do tego powrócić. Za ile lat? Nie wiem - dodaje.