Przewoźnicy, którzy do wczoraj oficjalnie protestowali w Dorohusku, ale zgodę na ich zgromadzenie cofnął wójt, złożyli wniosek ws. pozwolenia na kolejny protest - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Kot. Choć zgromadzenie oficjalnie zakończyło się wczoraj, dojazd do przejścia granicznego w tej miejscowości utrudnia tir, który stoi w poprzek drogi krajowej nr 12 - pojazd miał ulec awarii.
Protest polskich przewoźników na przejściach granicznych w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się 6 listopada.
W poniedziałek, 11 grudnia, wójt gminy Dorohusk cofnął zezwolenie na zgromadzenie na drodze dojazdowej do przejścia granicznego z Ukrainą. Protest trwa w Hrebennem i Korczowej.
Protestujący przewoźnicy nie zgadzają się z wczorajszą decyzją wójta o cofnięciu zezwolenia na zgromadzenie.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Kot, przewoźnicy, którzy do wczoraj oficjalnie protestowali w Dorohusku, złożyli wniosek o pozwolenie na kolejny protest. Miałby on się rozpocząć w poniedziałek - tak wynika z pisma, które dotarło do urzędu gminy w Dorohusku.
Nowy protest miałby wyglądać dokładnie, jak ten dotychczasowy. Czy wójt Dorohuska wyda zgodę? Jak przekazał RMF FM Wojciech Sawa, wnioskodawcy decyzję otrzymają najpóźniej jutro.
Oprócz pisma w sprawie kolejnego protestu, również dzisiaj, przed południem do sądu okręgowego w Lublinie wpłynie zażalenie na wczorajszą decyzję wójta.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Kot, według Izby Administracji Skarbowej - na nocnej zmianie, czyli w godzinach 20-8 - wyjechało z Polski 210 tirów.
Po tym jak drogę krajową nr 10 zablokował tir, który miał się zepsuć i obecnie stoi w poprzek drogi, przejście graniczne przekracza obecnie znacznie mniej ciężarówek - między 7 a 10 na godzinę. Droga została zablokowana w obu kierunkach. Usterka nie została naprawiona do tej chwili - przekazała PAP sierż. szt. Angelika Głąb-Kunysz z chełmskiej policji.
Dojazd do granicy wiedzie obecnie drogami bocznymi, lokalnymi.
Nie wiadomo, kiedy i czy uda się usunąć ciężarówkę z drogi. Policja poinformowała firmy holownicze o tym, że jest do usunięcia ciężarówka, jednak żadna jak dotąd nie przyjęła zlecenia.
W poniedziałek wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa cofnął zezwolenie na protest przewoźników na drodze dojazdowej do przejścia granicznego z Ukrainą. Powołał się na ustawową przesłankę - zagrożenie mienia znacznych rozmiarów. Chodzi m.in. straty finansowe przedsiębiorców.
Protest uderzył nie tylko w kierowców. Tracą przedsiębiorcy, ludzie pracujący, inne grupy społeczne, które nie mają pracy - to przeważyło - stwierdził wójt.
Po ustnym przekazaniu decyzji protestujący opuścili drogę i odblokowali ruch. Mają siedem dni na odwołanie się od decyzji wójta.
Gdy kolejka tirów przesunęła się bezpośrednio pod przejście, oczekiwało w niej około 900 pojazdów. Na 12-godzinnej zmianie w normalnym tempie celnicy odprawiają 350-400 pojazdów.
Jeśli chodzi o sytuację na przejściu granicznym w Hrebennem, to mł. asp. Małgorzata Pawłowska z policji w Tomaszowie Lubelskim poinformowała PAP, że 64-kilometrowa kolejka 720 tirów sięga miejscowości Sitno w powiecie zamojskim. Czas oczekiwania na odprawę wynosi 180 godzin, czyli około tygodnia.
Jak wynika z danych policji, od poniedziałkowego poranka kolejka do przejścia w Hrebennem skróciła się o 10 godzin i 20 ciężarówek, natomiast do Dorohuska - o ponad 140 godzin i 200 pojazdów.
6 listopada na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się protest polskich przewoźników, którzy przepuszczają kilka aut na godzinę.
Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Natomiast w Medyce od 23 listopada protestują rolnicy z organizacji "Oszukana wieś". Domagają się m.in. dopłat do kukurydzy. Zapowiadają, że będą protestować do skutku.