Ukraiński kierowca zmarł na parkingu w Chełmie na Lubelszczyźnie. Według strony ukraińskiej mężczyzna czekał tam na przekroczenie przejścia granicznego w Dorohusku.

Kierowcy ciężarówek muszą czekać na odprawę w Dorohusku 210 godzin, czyli blisko dziewięć dni. Ma to związek z protestem przewoźników, którzy domagają się wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz.

Jak ustaliła reporterka RMF FM Anna Zakrzewska, wczoraj o godzinie 18:00 policjanci z komendy miejskiej w Chełmie dostali zgłoszenie, że przy jednym z pojazdów ciężarowych na parkingu przy ul. Hutniczej leży mężczyzna. Na miejsce został skierowany patrol, który ustalił, że jest to 54-letni obywatel Ukrainy.

Prokurator, który przeprowadził oględziny tego miejsca, wykluczył udział osób trzecich w tym zdarzeniu. Przyczynę śmierci ma wyjaśnić teraz sekcja zwłok.

Zwłoki zostały zabezpieczone do przeprowadzenia sekcji. Prowadzimy czynności, które mają na celu ustalenie, jakie były przyczyny zgonu mężczyzny - powiedziała Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Z nieoficjalnych informacji reporterki RMF FM wynika, że mężczyzna miał być pod wpływem alkoholu. 

Ukraiński wiceminister o śmierci kierowcy

Wczoraj wieczorem o śmierci Ukraińca na Facebooku informował Serhij Derkacz, wiceminister rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury Ukrainy. "Niestety potwierdziliśmy informację. Dziś w swojej ciężarówce przed punktem kontrolnym Dorohusk-Jagodzin zmarł kierowca, który planował przekroczyć granicę. Stało się to na parkingu w Chełmie niedaleko przejścia granicznego (ok. 25 km od przejścia granicznego - przyp. RMF FM)" - zaznaczył.

Dodał, że sprawą zajmuje się polska prokuratura. "Na chwilę obecną nie ma powodu przypuszczać, że śmierć nastąpiła z przyczyn nienaturalnych"- podkreślił.

"Jednocześnie, aby uniknąć manipulacji i zaostrzenia sytuacji wokół blokady granicznej, apeluję o korzystanie wyłącznie z oficjalnych źródeł informacji" - dodał.  

Opracowanie: