Strat finansowych wynikających z decyzji rządu ws. ograniczenia przebywania na terenie przy granicy z Białorusią obawiają się samorządy z powiatu hajnowskiego. W tej sprawie napisali list do premiera Donalda Tuska. Zmian w granicach strefy buforowej chciałby Białowieski Park Narodowy.

Utworzenie strefy buforowej o szerokości ok. 200 metrów od linii granicy zapowiedział w minioną środę premier Donald Tusk. Decyzja jest efektem coraz większej presji migracyjnej i ataków na polskie służby. We wtorek żołnierz został pchnięty nożem przez migranta znajdującego się po białoruskiej stronie stalowej zapory; trafił do szpitala. Tylko w ostatnich dniach w takich atakach ucierpiało też kilku innych żołnierzy i funkcjonariuszy SG.

Ukazał się już projekt rozporządzenia MSWiA w tej sprawie. Nie ma w nim mowy o strefie buforowej, a o wprowadzeniu czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przy granicy z Białorusią. Zgodnie z rozporządzeniem miałoby ono objąć 27 miejsc w części województwa podlaskiego. To miejscowości oraz tereny wokół nich w powiecie hajnowskim i białostockim. Zakaz - zgodnie z projektem - miałby obowiązywać od 4 czerwca przez 90 dni.

Samorządowcy zaniepokojeni

W odpowiedzi na ten projekt przedstawiciele samorządów powiatu hajnowskiego wydali wspólne stanowisko ws. czasowego zakazu przebywania w strefie nadgranicznej, w którym wyrazili "głębokie zaniepokojenie". List podpisali m.in. starosta hajnowski, burmistrz Hajnówki, wójtowie: Narewki, Białowieży i Dubicz Cerkiewnych oraz sekretarz gminy Czeremcha.

Jak podkreślono w stanowisku, które skierowali do premiera RP, powiat hajnowski utrzymuje się głównie z turystyki, a "magnesem" jest Puszcza Białowieska i Białowieski Park Narodowy. Natomiast zakazem przebywania ma być objęte - jak wymieniono - część Białowieży i niektóre szlaki turystyczne w parku. "Objęcie zakazem wstępu części kompleksu leśnego to jednocześnie odcięcie od źródła utrzymania hotelarzy, właścicieli agroturystyk, restauracji, producentów produktów lokalnych, przewodników i innych osób utrzymujących się z turystyki" - zaznaczyli samorządowcy.

"Tylko my - mieszkańcy powiatu hajnowskiego wiemy, że wprowadzenie zakazu przebywania w strefie przygranicznej, oznacza koniec sezonu turystycznego" - podkreślono w stanowisku. Samorządowcy odnieśli się w ten sposób do wcześniejszych rozporządzeń wprowadzanych w związku z kryzysem migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy, a zakazujących przebywania na określonych terenach przygranicznych. Samorządowcy zaznaczyli, że skutki tamtych decyzji odczuwają do dziś, a marka Puszczy Białowieskiej wciąż jest odbudowywana. Wskazali też, że wprowadzenie zakazu przebywania, to także negatywne skutki dla samorządów, które w związku ze zmniejszeniem dochodów branży turystycznej, będą miały mniejsze wpływy z podatku dochodowego.

Samorządowcy uważają, że projekt rozporządzenia, który powstał bez konsultacji z nimi, to pominięcie ich zdania. "A to właśnie my poniesiemy skutki decyzji, które zostają podjęte w błyskawicznym tempie, które być może są oparte na błędnych przesłankach i przede wszystkim, co podkreślamy raz jeszcze, nie są poparte rozmowami" - zaznaczyli w liście.

Ich zdaniem strefa buforowa nie może dotyczyć miejscowości oraz ważnych obiektów i szlaków turystycznych, natomiast popierają ją w części kompleksów leśnych. Jak podkreślili, w tych miejscach strefa buforowa w odległości 200 metrów od granicy "może i powinna być większa".

Park proponuje zmiany

Negatywne skutki ograniczeń, które ma wprowadzić rozporządzenie MSWiA, chce ograniczyć też Białowieski Park Narodowy. Jak poinformował w swoich mediach społecznościowych, przekazał do resortu klimatu i środowiska propozycję zmiany granic wyznaczonej strefy buforowej przebiegającej na terenie parku. "Ma to na celu zminimalizowanie negatywnego wpływu na prowadzenie działalności przez społeczności lokalne. Zgłoszone przez BPN propozycje są przedmiotem konsultacji międzyresortowych" - podał BPN.

"Władza zasłoni nam oczy"

Zapowiedzi rządu niepokoją też mieszkańców powiatu. Na środowym briefingu premiera Donalda Tuska oraz szefów MON i MSWiA w Dubiczach Cerkiewnych pytanie próbowała im zadać mieszkanka tej miejscowości; pytań jednak nie przewidywano. Stojąc w strefie dla mediów kobieta krzyczała zwracając się do szefa rządu - odnosząc się do planów zabezpieczenia granicy z Białorusią w ramach tzw. Tarczy Wschód - co te plany oznaczają dla mieszkańców, kiedy przedstawiciele rządu się z nimi spotkają i "co to znaczy, że mieszkańcy mają żyć z bezpieczeństwa".

Swoje zaniepokojenie decyzjami wyraziły też organizacje pozarządowe, które niosą pomoc humanitarną przy polsko-białoruskiej granicy. Jak napisała w mediach społecznościowym Grupa Granica, wprowadzenie zakazu przebywania uniemożliwi pomoc migrantom, a służby - jak zaznaczyli aktywiści - "będą mogły bezkarnie stosować wywózki". "Jednocześnie władza zasłoni nam oczy - abyśmy nie mogli dokumentować aktów przemocy i łamania praw człowieka ani patrzeć służbom na ręce" - podkreśliła Grupa Granica.

W sobotę rano do decyzji ws. zakazu przebywania odniósł się w mediach społecznościowych marszałek Sejmu, lider Polski 2050 i poseł z okręgu białostockiego Szymon Hołownia. Jego zdaniem, mieszkańcy i przedsiębiorcy z terenów przygranicznych, które mają zostać znowu zamknięte, muszą - jak podkreślił - "natychmiast otrzymać wsparcie finansowe od rządu".