Jeśli nic złego się nie zdarzy, najpóźniej do poniedziałku mają być usunięte wszystkie awarie sieci energetycznej w Małopolsce - obiecuje wojewoda. Prądu nie ma tam około 16,5 tysiąca domów. Energetycy nie dają jednak gwarancji, że to co uda się naprawić pogoda znów nie popsuje.
Według danych Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego wieczorem prądu nie było w ok. 10 tys. domów w powiecie olkuskim w gminach : Wolbrom, Olkusz, Trzyciąż i Klucze oraz w powiecie krakowskim w gminach Jerzmanowice-Przeginia, Sułoszowa, Skała, Wielka Wieś. Powoli do normy wraca sytuacja w powiecie miechowskim, gdzie zasilania nie ma ok. 550 domów w gminach: Miechów, Charsznica, Gołcza, Kozłów, Książ Wielki, Racławice i Słaboszów.
Naprawą uszkodzeń w Małopolsce zajmowało się ok. 800 energetyków. Pomaga im ok. 180 strażaków z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej oraz 20 żołnierzy z Batalionu Dowodzenia Kraków-Rząska.
Pięć powiatów na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej nadal jest bez prądu. W województwie śląskim bez światła jest około stu domów. Energetycy zapowiadają, że wszystkie uszkodzenia jeszcze dziś powinny zostać usunięte.
Tam, gdzie awarie udało się już usunąć, zaczęło się szacowanie strat. Te mogą sięgnąć wielu milionów. Osiem milionów strat w samej infrastrukturze elektroenergetycznej, a przypuszczam że na tym się nie skończy - szacuje energetyk z okolic Częstochowy. Awarie usuwano też w będzińskim rejonie energetycznym, a w Małopolsce nadal są usuwane. To kolejne miliony.
Leśnicy mówią wręcz o katastrofie większej niż po przejściu prawie dwa lata temu tornada pod Częstochową. Gminy wydały tysiące złotych na prądotwórcze agregaty, dostarczanie wody mieszkańcom czy odblokowywanie dróg.
Agregaty za kilkaset złotych, a potem benzynę do nich kupowali też sami mieszkańcy. Ci, którzy mają agroturystyczyne gospodarstwa musieli odwoływać zrobione na ferie rezerwacje i zwracać zaliczki.