To właśnie lód jest sprawcą największej w historii awarii energetycznej w okolicach Częstochowy. Wstępnie oszacowano, że zniszczona infrastruktura energetyczna to koszt ponad 8 mln złotych. Kolejne miliony pochłonie jeszcze naprawa uszkodzeń. Żeby wiele z nich usunąć, trzeba było wycinać drzewa na odcinkach dziesiątków kilometrów.
Najpierw padał deszcz, który natychmiast zamarzał. Potem na oblodzonych już energetycznych kablach zaczęło przybywać jeszcze lodowej szadzi. Ciężar lodu zgromadzony na przewodach jest tak wielki, że łamie nam słupy - mówią energetycy. Od Zawiercia, przez Myszków, po Częstochowę, kilkucentymetrowa warstwa lodu pokrywa też lokalne drogi, po których bardzo ciężko się jeździ.
Ciężaru lodu nie wytrzymują też drzewa. Oblodzone gałęzie między innymi spadły na wyciąg narciarski w Morsku. Wydano zakaz wchodzenia do lasów na północy regionu.
Jak informuje reporter RMF FM Marcin Buczek usuwanie awarii energetycznych w okolicach Częstochowy potrwa jeszcze co najmniej do wtorkowego wieczora.