Za poniedziałkowym zamachem na lotnisku Domodiedowo w Moskwie, w którym zginęło 35 osób, a ponad 180 zostało rannych, stali rebelianci z Północnego Kaukazu - oświadczył szef władz Inguszetii Junus-Bek Jewkurow. A dokładnie przywódcy podziemia, tacy jak Doku Umarow - zaznaczył.

Przywódca zbrojnej organizacji separatystycznej Emirat Kaukaski, czeczeński komendant Doku Umarow przyznał się m.in. do przeprowadzenia 29 marca 2010 r. dwóch zamachów na stacjach metra Łubianka i Park Kultury w Moskwie, w których 39 osób zginęło, a 95 zostało rannych.

Jewkurow jest jak dotąd najwyższym rangą urzędnikiem rosyjskim, który publicznie obarczył winą za zamach w Domodiedowie rebeliantów z Północnego Kaukazu.

Dotychczas żadna grupa nie wzięła odpowiedzialności za samobójczy zamach na moskiewskim lotnisku.

Rosyjskie media napisały, że mógł on być dziełem Batalionu Nogajskiego, radykalnego islamskiego oddziału zbrojnego działającego w Kraju Stawropolskim, regionie graniczącym m.in. z Czeczenią, Inguszetią i Dagestanem.

Premier Rosji Władimir Putin oświadczył wczoraj, że zamach nie miał związku z Czeczenią.