Jesteśmy głęboko przekonani, że sygnały, które wykryto na południowym Oceanie Indyjskim, pochodzą z czarnych skrzynek Boeinga 777 - tak twierdzi premier Australii Tony Abott. W tamtych rejonach w dalszym ciągu trwają poszukiwania zaginionej ponad miesiąc temu maszyny.
Centrum operacji poszukiwawczych w australijskim Perth poinformowało, że obszar poszukiwań został jeszcze bardziej zawężony. Operacja prowadzona jest z użyciem kilkunastu samolotów i okrętów.
Agencja AFP podaje, że poszukiwania obejmują obszar ponad 41 tys. km kwadratowych.
Do tej pory australijski okręt Ocean Shield odebrał cztery sygnały w badanej strefie. Przechwycono także piąty sygnał, który jednak prawdopodobnie nie ma związku z zaginioną maszyną.
Premier Australii powiedział w Szanghaju, że jest "głęboko przekonany", iż wykryte sygnały pochodzą z czarnych skrzynek boeinga Malaysia Airlines. Bardzo zawęziliśmy zasięg poszukiwań i jesteśmy głęboko przekonani, że sygnały, które wykrywamy, pochodzą z czarnych skrzynek - oświadczył. Jednak australijski koordynator poszukiwań Angus Houston po słowach premiera zastrzegł, że nie doszło jeszcze do przełomu w poszukiwaniach.
Lecący z Kuala Lumpur do Pekinu Boeing 777 z 239 osobami na pokładzie zaginął 8 marca. Dotychczas nie udało się odnaleźć żadnego fragmentu maszyny, jednak śledczy na podstawie danych z satelitów doszli do wniosku, że samolot spadł w południowej części Oceanu Indyjskiego, na zachód od Perth.
(abs)