Od kilku lat jesteśmy na fali wznoszącej - mówi w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" szef PiS Jarosław Kaczyński. I wylicza: W 2005 roku wygraliśmy wybory, uzyskując wynik 27 procent głosów i trochę ponad trzy miliony wyborców. W 2007 roku przegraliśmy, uzyskując 32 procent głosów i przeszło pięć milionów wyborców. Przybyło nam o ponad dwie trzecie wyborców.
Jak szef PiS uzasadnia zatem wyborcze porażki swojej partii? Przewaga naszych przeciwników oparta została na wielkiej kampanii dezinformacyjnej na szeroką skalę w mediach, przez wmawianie ludziom, że najlepszy okres dla Polski był po 1989 roku, ponieważ wszystkie czynniki społeczne, ekonomiczne znajdowały się na niezwykle wysokim poziomie. Był to jednak okres najgorszy w historii ostatnich dwudziestu lat, był zagrożeniem dla demokracji. Niestety, ogromna część społeczeństwa, która nie jest przyzwyczajona do myślenia w kategoriach politycznych, uwierzyła, że tak naprawdę jest. Sytuacja tak absurdalna, że można ją tylko porównać do tej, gdy ktoś, patrząc na milionera z wielkim domem, uwierzył, że to zupełny biedak - mówi.
Nawiązując do wyborów samorządowych, Kaczyński podkreśla natomiast w wywiadzie, że Prawo i Sprawiedliwość jako jedyna partia ma program, który zmierza do tego, by w samorządach coś się zmieniło.
Szef PiS podkreśla też, że podział polityczny w Polsce nie przebiega według linii poglądów, ale wzdłuż specyficznie pojętej linii kulturowej. Obecnie istnieje taki paradygmat "obciach - cool", "ci w moherach i ci lepsi". Realia są dużo bardziej skomplikowane. Jeśli chodzi o poparcie grup z mocnymi korzeniami patriotycznymi, czy szerzej - kulturowymi, na pewno z PO nie przegrywamy. Jest odwrotnie. Elektorat Platformy jest w dużej części specyficznym wytworem PRL i transformacji. Ale tym łatwiej mu wmówić, że jest lepszy. On tego potrzebuje. My będziemy się starać konsolidować różne środowiska prawicowe. Znamienne jest to, że już stowarzyszenia o nazwie "Polska jest najważniejsza" istnieją i jeśli w Polsce jest egzekwowane jakieś prawo, to kolejne takie stowarzyszenie nie powstanie. My chcemy stworzyć szeroki front ze środowisk inteligenckich, prawicowych. Będziemy robili wszystko, aby udowodnić opinii publicznej, że ten obraz, w którym żyje, jest całkowicie oderwany od rzeczywistości - zapowiada Kaczyński.