Sąd miał bardzo wiele możliwości, a wybrał opcję najgorszą dla policji, tzn. skierował sprawę ponownie do prokuratury - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Paweł Tanajno. W sobotę podczas protestu przedsiębiorców został zatrzymany za naruszenie nietykalności policjantów, a w poniedziałek zwolniony do domu.
Według Tanajno, który zgodził się na podawanie nazwiska, sąd miał bardzo wiele możliwości. Po pierwsze - jak stwierdził - postępowanie przyspieszone nie oznacza tego, że musi zostać ono przeprowadzone jednego dnia, ale przez kilka kolejnych. Drugą możliwością, zdaniem Tanajno, miałoby być skierowanie postępowania do trybu zwykłego bez kierowania sprawy ponownie do prokuratury.
"Ale sąd wybrał opcję najgorszą dla policji, tzn. skierował sprawę jeszcze raz do prokuratury. Myślę, że sąd dał w ten sposób prokuraturze szansę, żeby uratować tę sprawę. Nie żeby mnie skazać, tylko żeby się w ogóle z tego wycofać" - mówił Tanajno. Zaznaczył, że w jego ocenie zeznania policjantów nie współgrają z zarejestrowanymi zdarzeniami.
Zapytany o to, czy będą kolejne protesty przedsiębiorców odpowiedział, że "na pewno będą pozwy do prokuratury". "Po pierwsze o fałszywe oskarżenie mnie ze strony czterech policjantów, a po drugie o zablokowanie legalnej demonstracji 16 maja (...). Myślę, że prokuratura zostanie zalana setkami spraw" - ocenił.
Zaznaczył również, że nie jest on inicjatorem tych protestów. "To ludzie chcą protestować. To nie jest protest partyjny, to nie jest protest związkowy. My nie mamy żadnej organizacji, ja nie mogę skrzyknąć swoich członków do tego, żeby protestowali. Jeżeli ludzie zechcą protestować, to będą protestowali" - podkreślił.
Sąd na poniedziałkowym posiedzeniu zdecydował o przekazaniu sprawy do prokuratury, gdzie ma być prowadzona na zasadach ogólnych, w tzw. trybie zwykłym. Wcześniej postępowanie było prowadzone w trybie przyspieszonym. Paweł Tanajno, który od soboty przebywał w policyjnej izbie zatrzymań, został zwolniony do domu.
"Mamy tu do czynienia z normalnym postępowaniem, które jest nadzorowane przez prokuraturę. Samo postanowienie sądu zbyt wiele nie zmienia, bo cały czas mamy do czynienia z osobą, której postawiono zarzut naruszenia nietykalności policjantów" - powiedział rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak.
Rzecznik podkreślił, że policja za każdym razem będzie zdecydowanie reagować na przypadki agresji w stosunku na policjantów, bez względu na to, jaką będą one miały formę.