Nikt nie wie, dokąd po niedzielnych wyborach prezydenckich Władimir Putin zaprowadzi Rosję - powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej redakcji "Deutsche Welle" wspierający opozycję Michaił Chodorkowski. Według niego Putin chciałby, żeby to była jego ostatnia kadencja.
Jeśliby to zależało od Putina, to ta kadencja byłaby ostatnią. Oczywiście chciałby odejść. Putin to osoba, która z każdym rokiem coraz bardziej jest zależna od swojego otoczenia - ocenił Chodorkowski, były szef Jukosu i założyciel fundacji Otwarta Rosja. Zaznaczył, że dla otoczenia Putina każdy jego następca mógłby oznaczać zmiany.
Pytany o to, co powinni zrobić w dzień wyborów rosyjscy obywatele, rozmówca "DW" stwierdził, że dla rosyjskiego społeczeństwa ważne jest, by 18 marca skierować do władz polityczny przekaz - poprzez pójście do lokalu wyborczego, udział w obserwacji wyborów czy wyjście na ulice na znak protestu.
Oczywiste jest to, że oddanie głosu na wybranego kandydata nie pozwoli mu na wygraną, jednak doda mu kapitału politycznego - zauważył Chodorkowski. Obserwacja wyborów to bardzo klarowny sygnał dla władz: nie ufamy wam - dodał.
W sytuacji dojrzałego autorytarnego reżimu nieważne jest, czy przyjdziesz, czy nie (...), dlatego że z punktu widzenia Centralnej Komisji Wyborczej wszystko już jest zdecydowane - stwierdził.
Nikt nie wie, w którą stronę Putin zaprowadzi kraj po tym, gdy "jeszcze raz ukradnie mandat" - podsumował Chodorkowski.