Na terytorium Rumunii po raz kolejny odnaleziono szczątki obiektu, który mógł być rosyjskim dronem - poinformował rumuński resort obrony. Wojsko wizualnie zidentyfikowało fragmenty bezzałogowca rozrzucone na obszarze kilkudziesięciu metrów kwadratowych w graniczącym z Ukrainą okręgu Tulcza.
Załoga należącego do Sił Powietrznych Rumunii śmigłowca IAR 330 Puma zidentyfikowała ok. godz. 11:30 czasu lokalnego (godz. 10:30 czasu w Polsce) w rejonie miejscowości Nufaru i Victoria w okręgu Tulcza fragmenty obiektu, który może być dronem. Odłamki są rozproszone na obszarze kilkudziesięciu metrów.
Jak wyjaśniono, zgodnie z procedurami na miejsce został wysłany kolejny śmigłowiec z ekipą specjalistów, którzy mają przeprowadzić wstępne oględziny i podać fragmenty do ekspertyz.
Jak podaje portal Digi24, chodzi o obszar położony ok. 14 km od granicy z Ukrainą, ponad 20 km w linii prostej od ukraińskiego portu Izmaił i w odległości 8 km od Tulczy.
W związku ze znalezieniem przy granicy z Ukrainą fragmentów drona, do MSZ w Bukareszcie został wezwany charge d’affaires Rosji w Rumunii. Podczas spotkania przedstawiciel MSZ Rumunii wyraził "stanowczy protest" w związku z naruszeniem przez Rosję przestrzeni powietrznej kraju.
"W związku ze zidentyfikowaniem 13 września nowych fragmentów drona podobnego do tych, którymi posługuje się armia rosyjska, rozproszonych na obszarze kilkudziesięciu metrów w powiecie Tulcza, ministerstwo spraw zagranicznych po raz kolejny wyraża stanowczy protest przeciwko naruszeniu przestrzeni powietrznej Rumunii" - czytamy w komunikacie MSZ.
Resort dyplomacji wezwał Rosję do zaprzestania powtarzających się ataków na ukraińskich obywateli i infrastrukturę cywilną, w tym na granicy z Rumunią. Zaapelowano też o poszanowanie nienaruszalności przestrzeni powietrznej Rumunii.
Sekretarz stanu w MSZ Iulian Fota stanowczo potępił rosyjskie ataki, które "stwarzają ryzyko także dla bezpieczeństwa obywateli rumuńskich i wpływają na bezpieczeństwo transportu na Dunaju i Morzu Czarnym". "Ataki te są nielegalne i uznawane za zbrodnie wojenne" - podkreślono w komunikacie.
To już kolejny raz, kiedy rumuńska armia informuje o znalezieniu obiektów, które mogą być szczątkami zestrzeliwanych nad Ukrainą rosyjskich dronów. Bezzałogowce są używane do ataków na graniczący z Rumunią rejon portów dunajskich w Ukrainie.
Do pierwszego znaleziska doszło na początku ubiegłego tygodnia. Minister obrony Angel Tîlvăr przyznał, że na terytorium jego kraju spadły fragmenty rosyjskiego drona po ataku z 4 września, potwierdzając tym samym informacje podawane już wcześniej przez ukraiński resort spraw zagranicznych. Władze w Bukareszcie początkowo zaprzeczały, by na terytorium Rumunii znaleziono szczątki rosyjskich bezzałogowców.
Kilka dni później - w sobotę 9 września - rumuński resort obrony poinformował, że na terytorium Rumunii znaleziono nowe fragmenty drona podobnego do tych, jakich używa armia rosyjska. Prezydent Klaus Iohannis powiedział, że wskazuje to na niedopuszczalne naruszenie przestrzeni powietrznej kraju.
Bukareszt zaczął poważnie traktować ataki na ukraińskie porty. Minionej nocy, podczas kolejnego ataku rosyjskich dronów, na rumuńskich terenach w delcie Dunaju do mieszkańców rozsyłane były po raz pierwszy ostrzeżenia alarmowe, tzw. Ro-Alert. Mieszkańcy byli wzywani do zachowania spokoju i ukrycia się w związku z możliwością spadania "obiektów z powietrza".
Wojsko i inne służby zapowiedziały również zaostrzenie środków bezpieczeństwa w regionie przy granicy z Ukrainą w obliczu powtarzających się ataków rosyjskich dronów. W regionie, jak powiadomiono, mają powstać schrony dla ludności.