"To więcej niż prawdopodobne. Atak może nastąpić w dowolnym momencie i w dowolnej skali" - mówi w rozmowie z naszym specjalnym wysłannikiem do Kijowa Elizawieta Jasko, deputowana do Rady Najwyższej Ukrainy z partii obecnego prezydenta kraju Wołodymyra Zełenskiego. To odpowiedź przedstawicielki ukraińskiego parlamentu na pytanie o możliwy rozwój napięcia między Kremlem a Kijowem. O obecnej sytuacji państwa, skutkach gospodarczych, obawach i niepewności społeczeństwa rozmawiał z nią specjalny wysłannik RMF FM do Kijowa Mateusz Chłystun.
O pięciu możliwych scenariuszach - w tym wojnie na dużą skalę, wojnie na określonym obszarze czy wojnie w postaci zaostrzonych stosunków dyplomatycznych - napisał niedawno portal Novosti Ukrainy. "Trzeci miesiąc z rzędu Ukraina żyje na cienkiej granicy między pokojem a wtargnięciem ze strony Rosji" - zauważają autorzy artykułu.
Na ulicach Kijowa toczy się jednak życie jak w każdym wielkim, europejskim mieście. W piątkowy wieczór wagoniki metra są pełne młodych ludzi, jadących do centrum stolicy na spotkania ze znajomymi, ulice niemal do nocy korkują się samochodami wracających z pracy mieszkańców.
Choć na pierwszy rzut oka rozmów o potencjalnym zagrożeniu nie słychać - temat, jak mówią nasi rozmówcy, wraca w domach, zwłaszcza wieczorami podczas oglądania wiadomości. W ostatnich dniach był szczególnie głośny, kiedy mer Kijowa Witalij Kliczko ogłosił wsparcie finansowe dla oddziałów obrony terytorialnej i przypomniał, że podziemia kijowskiego metra mają służyć jako schron.