Od początku ofensywy w październiku 2023 roku rosyjskie wojska zajęły kolejnych 505 kilometrów kwadratowych ukraińskiego terytorium - szacuje amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW). To nieco mniej niż obszar Warszawy, który wynosi 517 km kw.
Analitycy podają, że od początku roku do 28 marca rosyjska armia zajęła prawie o 100 kilometrów kwadratowych więcej terytorium niż w ostatnim kwartale 2023 roku. Eksperci zwracają uwagę, że ten wzrost może być związany ze sprzętowym deficytem po stronie ukraińskiej i z warunkami atmosferycznymi, które zimą bardziej sprzyjają ofensywie niż jesienią.
ISW ocenia jednak, że to nieznacznie zwiększone tempo posuwania się przez rosyjskie siły naprzód nie oznacza, że istnieje ryzyko osiągnięcia przez nie operacyjnego sukcesu.
Deficyty zaopatrzeniowe ukraińskiej armii ograniczają jej możliwości przeprowadzania skutecznych kontrataków. Jednocześnie rosyjskie wojska są elastyczne, jeśli chodzi o prowadzenie działań ofensywnych.
Jeśli po stronie ukraińskiej deficyt będzie się utrzymywał, a problemy z siłami osobowymi nie zostaną rozwiązane, Rosjanie będą w coraz większym stopniu wykorzystywać słabe punkty Ukrainy - pisze ISW.
"Dostawa wystarczającej i regularnej pomocy obronnej z Zachodu i rozwiązanie problemów związanych z ukraińskimi zasobami ludzkimi ograniczyłyby możliwości rosyjskich sił i umożliwiłyby ukraińskim wojskom powstrzymanie rosyjskich sił przed nawet niewielkimi taktycznymi zdobyczami, zmniejszenie rosyjskich zdolności ofensywnych i przygotowanie do przyszłych operacji kontrofensywnych, by wyzwolić kolejne ukraińskie terytoria" - podkreślają analitycy.
Tymczasem brytyjski resort obrony w najnowszym raporcie ocenił, że pomimo rosyjskich prób ograniczenia strat Floty Czarnomorskiej Ukraina nadal skutecznie zmniejsza zdolności bojowe marynarki wojennej Rosji w regionie Morza Czarnego.
Analiza zdjęć ukazujących skutki ostatniego dużego ukraińskiego ataku na Krym, przeprowadzonego 24 marca, potwierdziła, że zniszczono wówczas lub uszkodzono trzy rosyjskie budynki należące do sił zbrojnych, a także dwa okręty desantowe typu Ropucha, czołgi i okręt rozpoznawczy klasy Jurij Iwanow, czyli jednostkę znaną jako Iwan Churs - przypomniało ministerstwo.
"Z powodu takich uderzeń rosyjskie okręty o większej wartości, które normalnie korzystałyby z infrastruktury portowej w Sewastopolu, zostały zmuszone do przemieszczenia się do innych portów, (położonych) dalej na wschód" - zauważono w aktualizacji wywiadowczej.
24 marca Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy potwierdził atak na dwa rosyjskie okręty desantowe, Jamał i Azow, a także centrum łączności Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Dwa dni później rzecznik ukraińskiej marynarki wojennej Dmytro Płetenczuk powiadomił o trafieniu dużego okrętu desantowego Kostiantyn Olszański, bezprawnie przejętego przez Flotę Czarnomorską w 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję. Strona ukraińska potwierdziła też uszkodzenie okrętu rozpoznawczego Iwan Churs.
W środę Płetenczuk poinformował, że od lutego 2022 roku, czyli początku inwazji Kremla, Ukraina zdołała zatopić lub uszkodzić 1/3 wszystkich okrętów rosyjskiej floty na Morzu Czarnym.