Dowódcy Azowa, którzy dowodzili między innymi obroną zakładów Azowstal w Mariupolu i zostali uwolnieni niedawno z rosyjskiej niewoli, przygotowują się do powrotu na front. „Nie ma zakazu” – twierdzi dowódca ukraińskiej Gwardii Narodowej Oleksandr Pivnenko. „Przygotowują się” – dodał w rozmowie z „Ukraińską Prawdą”. Powrotne wysłanie oficerów "Azowa" na front jest sprzeczne z ustaleniami między Moskwą i Kijowem.
Pułk Azow stawiał wielotygodniowy opór w zakładach metalurgicznych Azowstal w Mariupolu. Wraz z obrońcami w bunkrach i tunelach pod zakładami ukrywały się setki cywilów. Żołnierze poddali się w maju 2022 roku. Zostali uznani przez Rosję nie za jeńców wojennych, ale za terrorystów i groziła im kara śmieci.
21 września 2022 roku w ramach wymiany jeńców z Rosją władzom ukraińskim udało się uwolnić 215 wojskowych, w tym dowódców obrony Mariupola i zakładów Azowstal. W zamian za ich uwolnienie Ukraina odesłała do Rosji 55 żołnierzy, a także promoskiewskiego oligarchę Wiktora Medwedczuka.
Pięciu dowódców Azowa trafiło do Turcji i miało tam pozostać do końca wojny. Takie były ustalenia z Kremlem.
8 lipca biuro prezydenta Ukrainy poinformowało, że obrońcy Azowstalu wrócili do ojczyzny na skutek ustaleń z Turcją. Do Ukrainy przywiózł ich osobiście Wołodymyr Zełenski.
"Wracamy do domu z Turcji i wieziemy z powrotem naszych bohaterów. Ukraińscy żołnierze: Denys Prokopenko, Swiatosław Pałamar, Serhij Wołynski, Ołeh Chomenko, Denys Szłeha wreszcie będą ze swoimi bliskimi" - napisał w mediach społecznościowych.