Rosja będzie obsługiwała swój dług w walutach obcych, mimo amerykańskich sankcji. Jak przekazał minister finansów Anton Siluanow, Rosja spłaci swoje zobowiązania rublami.
Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Stany Zjednoczone nałożyły liczne sankcje na sektor finansowy agresora. Ograniczenia uderzyły m.in. w transfer pieniędzy. Amerykanie zostawili jednak pewną furtkę, by ułatwić firmom wycofującym się z Rosji przeniesienie kapitału. Teraz jednak "furtka" została zamknięta.
Sankcje uniemożliwiają Rosji obsługę swojego zadłużenia zagranicznego, w związku z czym kraj może zostać uznany za niewypłacalny. Rosyjski minister finansów Anton Siluanow nie widzi problemów i podkreśla, że nie jest to podobna sytuacja co w 1998 roku, gdy kraju nie było stać na spłatę długów.
Teraz są pieniądze, jest też gotowość do płacenia. Ta sytuacja, sztucznie stworzona przez nieprzyjazny kraj, nie wpłynie na jakość życia Rosjan - powiedział Siluanow.
Stwierdzono, że decyzja Amerykanów "narusza przede wszystkim prawa zagranicznych podmiotów inwestujących w rosyjskie instrumenty dłużne i podważa zaufanie do zachodniej infrastruktury finansowej".
Ograniczenia oznaczają, że Rosja nie będzie mogła płacić posiadaczom swoich obligacji w walutach obcych, przynajmniej jeśli chodzi o inwestorów amerykańskich. Resort finansów ogłosił, że będzie płacił w rublach na rachunki w Rosji.
Problem z taką strategią jest taki, że jeśli Rosja osłabi obligacje w innej walucie niż zakontraktowana, to zostanie to potraktowane jako niewykonanie zobowiązania, co oznacza techniczną niewypłacalność kraju.
Według agencji Reutera, do końca roku Rosja będzie musiała dokonać płatności w wysokości prawie 2 miliardów dolarów.