O godzinie 8:00 Gazprom całkowicie wstrzymał dostawy gazu do Polski w ramach kontraktu jamalskiego. Powodem jest fakt, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) nie chce płacić za ten surowiec w rublach, czego domaga się Moskwa. Przedstawiciele rządu zapewniają, że Polska i tak miała z końcem roku odciąć się od rosyjskiego gazu, a decyzja Gazpromu nie sprawi, że nagle w naszych domach zabranie błękitnego paliwa.
Od godziny 8:00 do Polski przestał płynąć gaz z Rosji. Gazprom wstrzymał dostawy, ponieważ strona polska odmówiła płacenia w rublach.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oficjalnie potwierdza: "Nastąpiło całkowite wstrzymanie dostaw gazu ziemnego dostarczanego przez Gazprom". To oznacza, że gazociągiem jamalskim nic już nie płynie.
Zdaniem PGNiG działanie Rosjan jest złamaniem obowiązujące kontraktu. W związku z tym będziemy domagali się odszkodowania pieniężnego.
Minister Klimatu Anna Moskwa zapewniła we wtorek, że Polska jest przygotowana na taki scenariusz. "Od pierwszego dnia wojny deklarujemy, że jesteśmy gotowi na pełną niezależność od rosyjskich surowców" - powiedziała.
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski stwierdził z kolei, że Polska i tak z końcem grudnia miała odciąć się od rosyjskich dostaw gazu. "Rosjanie to przyspieszają" - mówił.
Naimski zapewnił, że wszyscy odbiorcy gazu w Polsce otrzymają ten surowiec na poziomie, na jakim otrzymywali go do tej pory.
Wyjaśnił, że Gaz-System (operator polskiego systemu przesyłu gazu - red.) dysponuje w tej chwili różnymi wejściami do polskiego systemu przesyłowego; to jest Gazoport w Świnoujściu czy wejście z Niemiec przez rewers gazu w Gazociągu Jamalskim.
Ponadto Gaz-System ma możliwość pozyskania gazu również interkonektorem czeskim, 1 maja uruchomiony zostanie interkonektor, który połączy terminal w Kłajpedzie z Polską, a 1 października uruchomiony będzie Baltic Pipe - wtedy gaz popłynie do Polski z Norwegii.
"Przesyłowy system gazowy w Polsce jest zrównoważony, zbilansowany, a odbiorcy mogą się czuć bezpiecznie" - podkreślił Naimski.
Obecnie magazyny gazu w Polsce zapełnione są w ok. 80 proc. i nie ma potrzeby, aby korzystać z zapasów.
Dziś w Porannej rozmowie w RMF FM Naimski powtórzył: "Mamy możliwości sprowadzenia tyle gazu do Polski, żeby dla wszystkich starczyło. Możemy być spokojni".
Zaznacza przy tym, że gaz może być droższy.
"Będziemy być może musieli zapłacić więcej za gaz (...), dlatego że gaz w tych warunkach wojennych i kryzysu energetycznego, jak inne surowce energetyczne, po prostu będzie być może droższy. Kupujemy gaz po cenie rynkowej, uśrednionej, tak jak inni muszą kupować" - tłumaczył.
Dlatego do 2027 roku rząd przedłuża ochronę taryfową odbiorców wrażliwych (np. szpitale czy przedszkola - red.) i indywidualnych. "Oni zapłacą tyle, ile URE powie, że mają zapłacić. URE ustala cenę gazu dla tych wrażliwych odbiorców. To jest cena niższa z reguły niż cena z wolnego rynku" - zapewniał.
O tym, że Unia Europejska chce uniezależnić się od dostaw gazu z importu, szczególnie z Rosji, mówiła przebywająca w Polsce komisarz UE ds. energii Kadri Simson.
Przedstawicielka KE zwróciła uwagę, że europejska sieć przesyłu gazu jest stosunkowo dobrze połączona, a sieć energetyczna - odporna. W jej ocenie można uniknąć potencjalnych szkód w przypadku przerwania dostaw. Jednak wycofanie się z importu gazu z Rosji oznacza, że musimy uzupełnić tę energię np. dostawami gazu z terminali LNG.
"Będziemy patrzeć na Algierię, Norwegię i Azerbejdżan" - powiedziała.
Simson zapowiedziała powstanie europejskiej platformy, która będzie "platforma dobrowolnych wspólnych zakupów".
24 lutego Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Kraje zachodnie nałożyły liczne sankcje na agresora. W odpowiedzi Kreml ogłosił, że będzie domagał się płatności za rosyjski gaz w rublach.
Według KE, firmy mogą wpłacać euro lub dolary na subkonto Gazprombanku, o ile takie działanie nie będzie naruszało sankcji i pod warunkiem, że Rosjanie wyrażą zgodę na takie rozwiązanie. Następnie Gazprombank będzie wymieniał zachodnie waluty na ruble i deponował na drugim koncie firmy kupującej.
Takie rozwiązanie jest także zawarte w dekrecie Putina. Gazprombank ze względu na to, że jest zaangażowany w rozliczanie transakcji dotyczące dostaw energii do UE, jest wyłączony z unijnych sankcji. Problemem jest jednak - jak wskazuje KE - że do takiego działania mógłby zostać zaangażowany bank centralny Rosji, na który Zachód nałożył ograniczenia.