Bradley Manning, skazany przez sąd wojskowy na 35 lat więzienia za przekazanie portalowi WikiLeaks setek tysięcy poufnych dokumentów USA, twierdzi, że nie jest mężczyzną. Chce żyć jako kobieta o imieniu Chelsea.

Oświadczenie Manninga w tej sprawie odczytano w telewizji NBC News w obecności jego adwokata Davida Coombsa. Od teraz, w tej nowej fazie mojego życia, chcę, by wszyscy wiedzieli, kim naprawdę jestem. Jestem Chelsea Manning, jestem kobietą - oświadczył amerykański żołnierz. Biorąc pod uwagę, jak się czuję, odkąd byłem dzieckiem, chcę jak najszybciej rozpocząć leczenie hormonalne. Chciałbym również, by od teraz nazywano mnie nowym imieniem i używano, mówiąc o mnie, zaimka rodzaju żeńskiego - powiedział były analityk wywiadu.

Manning ma być osadzony w więzieniu wojskowym w Forcie Leavenworth w stanie Kansas. Obecnie nie ma tam możliwości przeprowadzenia kuracji hormonalnej, której domaga się skazany. Mam nadzieję, że Fort Leavenworth zrobi co trzeba, by udostępnić mu takie leczenie, w przeciwnym razie zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby upewnić się, że będą do tego zmuszeni - powiedział Coombs. Nie wyjaśnił, czy poza leczeniem hormonalnym Manning chce poddać się operacji chirurgicznej zmiany płci.

Coombs podkreślał w tym samym programie NBC News, że oczekuje, iż jego klient zostanie ułaskawiony. Zapowiedział, że na początku przyszłego tygodnia zwróci się w tej sprawie do prezydenta Baracka Obamy. Jeśli nie zostanie ułaskawiony przez prezydenta, będzie mógł skorzystać ze zwolnienia warunkowego po odbyciu jednej trzeciej kary.

Podczas procesu obrona twierdziła, że Manning, który wcześniej deklarował, że jest gejem, ma problemy z identyfikacją płciową.  

Wczoraj sąd wojskowy w bazie Fort Meade w stanie Maryland skazał Manninga na 35 lat więzienia za przekazanie portalowi WikiLeaks setek tysięcy tajnych dokumentów USA. Prokuratorzy żądali 60 lat.

Skazany zostanie zdegradowany ze starszego szeregowego do szeregowego i karnie wydalony z wojska.

25-letni Manning został w lipcu uznany za winnego m.in. szpiegostwa, kradzieży, a także oszustwa komputerowego. Trybunał wojskowy oczyścił go jedynie z głównego zarzutu, czyli pomocy wrogowi.

Materiały przekazane przez Manninga WikiLeaks, organizacji kierowanej przez Juliana Assange'a, zostały wykorzystane przez media, budząc sensację w 2011 roku. Wśród blisko pół miliona dokumentów były zastrzeżone raporty bojowe z Iraku, gdzie Manning odbywał służbę, oraz z Afganistanu, informacje o więźniach przetrzymywanych bez procesów w więzieniu Guantanamo, a także setki tysięcy depesz dyplomatycznych.  

Najgłośniejszym z ujawnionych dokumentów był zapis wideo ataku śmigłowcowego w Iraku z 2007 roku. Zginęli w nim cywile, wśród nich pracownicy agencji prasowej Reuters.  

Podczas ośmiotygodniowego procesu adwokaci Manninga mówili, że ich klient kierował się honorem, ujawniając informacje o wykroczeniach popełnianych przez rząd USA. Chciał, aby "ludzie poznali prawdę", i chodziło mu o "wywołanie debaty". Twierdzili też, że Manning jest "młodym, naiwnym", ale "mającym dobre intencje humanistą".

Manning przeprosił za swoje postępowanie. "Jest mi przykro, że swoimi działaniami naraziłem Stany Zjednoczone na szkody" - powiedział 14 sierpnia przed sądem. 

(mpw)