Dwa miesiące trzeba będzie poczekać na nowe przepisy, zakazujące sprzedaży w Polsce tzw. dopalaczy - ustalił reporter RMF FM Paweł Żuchowski. Trwają prace nad projektem zmiany ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, zakładającym rozszerzenie listy substancji psychotropowych. Trafić ma na nią benzylopiperazyna, której działanie przypomina działanie amfetaminy i jej pochodnych. To jeden ze składników dopalaczy. Obecnie benzylopiperazyną można w Polsce legalnie handlować.
Dopóki nowe przepisy nie zostaną uchwalone, dopalacze będą w Polsce legalnie dostępne. Od pewnego czasu punkty ze specyfikami kontrolują jednak niemal wszystkie instytucje. Właściciel sieci uważa, że to nagonka. Wychodzącą ze sklepów młodzież kontroluje straż miejska, a obiekty sprawdzają nadzór budowlany, sanepid czy Państwowa Inspekcja Pracy.
W Szczecinie sanepid nie doszukał się nieprawidłowości. W raporcie napisano, że na wszystkich opakowaniach znajdował się napis, że produkt nie nadaje się do spożycia. Ale już kontrolerzy PIH byli bardziej skrupulatni. Odkleili etykietę, a tam umieszczona była druga. Pod naklejką znajdowały się informacje, jak używać na przykład te mieszanki ziołowe – mówi Beata Mania z inspekcji handlowej w Szczecinie:
Nakazano wycofanie kilkudziesięciu produktów. W przyszłym tygodniu inspektorzy sprawdzą, czy tak się stało. Zamknięty został natomiast warszawski sklep z dopalaczami. Kontrola, zlecona przez wojewodę mazowieckiego, a przeprowadzona przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, wykazała, że działalność prowadzona w lokalu oraz sposób jego użytkowania były sprzeczne z ich przeznaczeniem.To kolejny już przypadek zamknięcia sklepów z dopalaczami. We wtorek działalność musiał zakończyć taki punkt w Lublinie. Decyzję w tej sprawie wydał tamtejszy sanepid.
Kontrola sklepów z dopalaczami zbiera swoje żniwo. Placówki w całej Polsce sprawdzają inspektorzy sanitarni, skarbowi i celni. Wszystko wskazuje na to, że zbieżność działań kontrolerów nie jest przypadkowa. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Kamili Biedrzyckiej: