20-latek, którego policja w Katowicach uważa za głównego organizatora handlu dopalaczami w mieście, usłyszał zarzuty. Prokuratura chciała jego aresztowania, ale sąd uznał, że nie ma podstaw i nałożył na niego tylko dozór policyjny. W ciągu ostatnich dni w województwie śląskim dopalaczami zatruło się 317 osób. Dwie osoby przebywające w szpitalach nadal są w stanie krytycznym.
Z niepełnych jeszcze informacji z prokuratury wynika, że śledczy wnioskowali o tymczasowy areszt dla 20-latka, ale sąd go wypuścił. Mężczyzna usłyszał zarzuty, ma policyjny dozór i poręczenie majątkowe w wysokości 10 tysięcy złotych.
Wcześniej na wolność wyszło też dwoje jego współpracowników, zatrzymanych w sobotę w mieszkaniu przy uli. Opolskiej, gdzie miały być sprzedawane dopalacze. W ich przypadku prokuratura nie złożyła wniosku do sądu o areszt twierdząc, że nie było wystarczających dowodów. Policja była tym faktem zaskoczona. Jak mówił szef śląskiej komendy - materiał dowodowy był wystarczający, by wsadzić handlarzy do tymczasowego aresztu.
Resort sprawiedliwości analizuje, czym jeszcze można uderzyć w producentów i sprzedawców dopalaczy. Według informacji dziennikarza RMF FM, minister Borys Budka zlecił przeprowadzenie analiz prawnych i czeka na ich rezultaty.
Najciekawsza wydaje się kontrowersyjna idea, by to na produkującym i wprowadzającym do obiegu jakąś substancję - również określaną jako spożywcza - ciążył obowiązek udowodnienia, że jest ona nieszkodliwa. Mogłoby to skutecznie sparaliżować handel dopalaczami, ale też uderzyć w tych przedsiębiorców, którzy nie mają złych intencji. Stąd konieczność takiego działania, by nie wylać dziecka z kąpielą.
Kolejne pomysły to wykorzystanie do antydopalaczowej krucjaty inspekcji sanitarnej i handlowej, które mogłyby znacznie ostrzej i dynamiczniej wkraczać do miejsc, w których składuje się podejrzane substancje i handluje nimi, i je natychmiast zamykać.
Prokuratura Generalna zwróciła się do wszystkich jednostek w kraju o informacje na temat postępowań w związku z handlem i zatruciami dopalaczami. Te dane mają zostać przesłane do Warszawy do początku przyszłego tygodnia.
Prokuratura Generalna chce poznać skalę takich postępowań w całym kraju. Po pierwsze - ile jest teraz toczących się śledztw, w których przewijają się dopalacze. Po drugie - ile osób usłyszało zarzuty i jakie to są zarzuty. Kolejna rzecz to wiedza na temat środków zapobiegawczych - między innymi aresztów - dla podejrzanych.
Prokuratorzy skarżą się tymczasem, że "organy ścigania nie mają wystarczających narzędzi do walki ze sprzedażą dopalaczy". Największym problemem jest przede wszystkim fakt, że skład dopalaczy cały czas się zmienia. Na przykład środek, który jest na ustawowej liście zakazanych substancji, po niewielkiej modyfikacji proporcji składników już się na nią nie łapie - więc jego sprzedawcy nie można traktować jak dilera narkotykowego. Ponadto wiele spraw do prokuratury po prostu nie trafia.
Wiceszef MSW Grzegorz Karpiński podał, że Polska poprosiła o pomoc w walce z dopalaczami Interpol i Europol.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
"Dopalaczowe" statystyki. Przerażają
Co zrobić, gdy dziecko zażywa dopalacze? 5 rzeczy, które musisz wiedzieć
(j.)