Rosyjski aktor w Doniecku ostrzeliwuje z karabinu maszynowego pozycje ukraińskich żołnierzy. Na głowie ma hełm z napisem "Prasa". Ukraińskie władze już rozpoczęły śledztwo w tej sprawie.

"Rozejm?" retorycznie pyta aktor Michaił Porieczenkow i śmiejąc się zapewnia separatystów, że przyjechał ich wesprzeć. Potem wypuszcza serię z karabinu maszynowego.

Skandal wybuchł też w Rosji. Oburzenie wywołuje zwłaszcza podszywanie się aktora pod dziennikarza.

Jeżeli jutro lub pojutrze, nie daj Boże zginie lub będzie raniony nasz dziennikarz, to niech Porieczenkow ma świadomość, że będzie miał ich krew na swoich rękach. On nie miał prawa brać w ręce broni - uważa szef Związku Dziennikarzy Moskwy Paweł Gusiew.

Porieczenkow pojawił się na pozycjach separatystów w okolicy lotniska w Doniecku. W Donbassie ma przedstawić nowy rosyjski film, w którym gra główną rolę. "Poddubnyj" opowiada o pochodzącym z Krymu atlecie. Ukraińskie władze zabroniły wyświetlania tej produkcji na Ukrainie z powodu antyukraińskiej wymowy filmu i fałszowania w nim faktów historycznych.

Skandal, który wybuchł, przeraził aktora. Tłumaczy się teraz, że nie strzelał do ukraińskich żołnierzy, to były pozowane zdjęcia, bez ostrej amunicji. Hełm z napisem "prasa" podobno założył przypadkowo. Jednak niewiele osób mu wierzy. Gdyby aktor wpadł w ręce ukraińskie, groziłoby mu do 12 lat więzienia.

(mpw)