"Polityka wschodnia to zadanie ponad podziałami politycznymi. Dzięki Polsce polityka sąsiedztwa Unii Europejskiej otworzyła się na wschód" - podkreślał szef MSZ Radosław Sikorski, przedstawiając w Sejmie informację nt. rezultatów szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Przyznał, że decyzja Kijowa o wstrzymaniu integracji europejskiej zmartwiła Warszawę, ale "w polskiej polityce wschodniej nic ona nie zmienia". Zapewnił również, że Polska i UE zrobiły wszystko, co w ich mocy, by przekonać Kijów do podpisania umowy.
Polityka wschodnia to zadanie ponad podziałami politycznymi. Tak jak wszystkie rządy w wolnej Polsce opowiadały się za integracją euroatlantycką, tak niezmiennie wspieramy europejskie aspiracje Ukrainy - mówił Sikorski. Zgodny i silny głos Polski na wschodzie przyczynia się do tego, że Unia Europejska coraz bardziej docenia nasze działania - dodał.
Dziś nikt nie może powiedzieć, że Partnerstwo Wschodnie to fikcja. Dzięki Polsce polityka sąsiedztwa Unii Europejskiej otworzyła się na wschód, podczas gdy jeszcze kilka lat temu oczy Europy były zwrócone tylko na południe. Dziś uwagę Europy i świata przykuwa też sytuacja na wschodzie - podkreślił Sikorski.
Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie odbył się pod koniec listopada. Podczas spotkania nie doszło do podpisania umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Decyzja władz w Kijowie o wstrzymaniu przygotowań do podpisania tej umowy doprowadziła do masowych protestów Ukraińców.
Szczyt w Wilnie przysłoniła decyzja Ukrainy o wstrzymaniu procesu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej oraz o wolnym handlu - mówił w Sejmie minister spraw zagranicznych. Jak podkreślił, Polskę martwi decyzja Ukrainy, ale "w polskiej polityce wschodniej nic ona nie zmienia".
Od lat nasze priorytety są jasne i konsekwentnie je realizujemy. Na tej drodze będą kroki do przodu, ale czasami zdarzy się krok w tył. Małymi, ale pewnymi krokami pomagamy naszym wschodnim sąsiadom zbliżać się do UE i zachodnich standardów i ten plan będziemy realizować nadal - zapewnił Sikorski.
Zrobiliśmy wszystko - zarówno Polska jak i Unia Europejska - co w naszej mocy, by przekonać władze Ukrainy do podpisania umowy - podkreślił również.
Według niego, cała UE dokonała "wyjątkowej mobilizacji", organizując w Wilnie tuż przed szczytem nadzwyczajne posiedzenia na szczeblu szefów państw i rządów włącznie. Zaznaczył, że na jego prośbę odbyło się też spotkanie koordynacyjne unijnych szefów MSZ po to, by uzyskać pewność, że Unia jest gotowa podpisać umowę stowarzyszeniową z Ukrainą.
To Kijów podjął decyzję, która ma bez wątpienia charakter strategiczny i brzemienny w skutkach - mówił szef MSZ. Podkreślił, że choć umowa stowarzyszeniowa nie podlega dalszym negocjacjom, Polska jest otwarta na rozmowy z państwami Partnerstwa Wschodniego na temat warunków jej implementacji. Wierzymy, że europejski wybór Ukrainy jest wciąż możliwą i nieodległą perspektywą - dodał.
Sikorski przekonywał również, że postrzeganie szczytu wileńskiego w kategoriach wygranej bądź przegranej oznaczałoby "przyjęcie zerojedynkowej, zimnowojennej logiki". Jak słusznie zauważył komisarz Sztefan Fuele, szczyt wileński trwa nadal, na ulicach i placach Kijowa oraz innych miast ukraińskich. Euromajdany to największe prounijne demonstracje w dziejach Unii Europejskiej. Są dziś żywym dowodem, że Partnerstwo Wschodnie jest dla Ukrainy sprawą fundamentalną. Partnerstwo dało Ukrainie realną możliwość wyboru. Ten wybór, mimo negatywnej decyzji władz, dokonuje się dzisiaj w sumieniu każdego Ukraińca. Czy zgadza się z decyzją prezydenta Janukowycza, czy też nie, każdy rozważa tę decyzję, mając świadomość realnej szansy, która nadal leży na stole - mówił Sikorski.
Stwierdził, że w środku kryzysu gospodarczego nie jest łatwo myśleć "o wyższych celach czy o odległej przyszłości". Ale mimo to Ukraińcy robią to właśnie teraz. Mimo mrozu wychodzą na ulicę, aby to zademonstrować - zaznaczył.
Nakłanialiśmy naszych partnerów w UE do wspólnej, skoordynowanej akcji poparcia dla Ukrainy. Również dzięki temu ten kraj jest dla Unii ważniejszym partnerem, niż był dotychczas. Nawet bez podpisania umowy znacząco przybliżyliśmy Unię i Ukrainę do siebie - podsumował.