W nocy koalicja uzgodniła kandydata na premiera i skład rządu- twierdzi Jurij Łucenko przewodniczący frakcji ukraińskiego prezydenta w parlamencie. Koalicjanci jednak zaprzeczają. Jeśli rządowy chaos na Ukrainie nie skończy się do wieczora, to dojdzie do rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów - takie ultimatum postawił Petro Poroszenko. 10 kwietnia dotychczasowy premier, Arsenij Jaceniuk, skonfliktowany z prezydentem podał się do dymisji.
Nowym premierem ma zostać Wołodymyr Hrojsman, dotychczasowy przewodniczący Rady Najwyższej. Szef MSW z Narodowego Frontu Arsenija Jaceniuka grozi właśnie zerwaniem rozmów i wyjściem z koalicji, a ukraiński chaos z nieukrywana satysfakcją obserwują rosyjscy komentatorzy.
Wczoraj w ukraińskim parlamencie oczekiwane były dwa ważne wydarzenia: swą dymisję oficjalnie miał złożyć premier Arsenij Jaceniuk, a jego partia Front Ludowy wraz z prezydenckim Blokiem Petra Poroszenki miała ogłosić powstanie nowej koalicji. Ta z kolei miała wysunąć na stanowisko nowego szefa rządu obecnego przewodniczącego Rady Najwyższej Wołodymyra Hrojsmana.
Żadna z tych zapowiedzi nie została zrealizowana. Rozmowy o rządzie nie przyniosły rozwiązania kryzysu politycznego.
Administracja Poroszenki stara się zainstalować w jego rządzie swoich ludzi, a Hrojsman chce mieć w nim swoich - mówi deputowany Bloku Petra Poroszenki Serhij Łeszczenko.
Sprawujący urząd premiera od 27 lutego 2014 Jaceniuk oświadczył, że podaje się do dymisji podczas niedzielnego programu telewizyjnego "10 minut z premierem". W lutym stracił poparcie w parlamencie. Było to następstwem krytyki za zbyt powolne reformy i brak postępów w walce z korupcją.
(dp)