Kokpit Boeinga 777 zestrzelonego 6 dni temu nad wschodnią Ukrainą został w niewytłumaczalny sposób przepiłowany na pół. Informują o tym międzynarodowi obserwatorzy, którzy dopuszczani są do kolejnych fragmentów samolotu - nie wiedzą kto i po co to zrobił.

Obserwatorzy twierdzą, że duża część kokpitu i kadłub zostały wyniesione z terenu, na którym spadł samolot i nie wiadomo, gdzie się teraz znajdują. Kokpit został znaleziony na miejscu katastrofy i został natychmiast otoczony zaraz po wypadku.

Świadkowie, na których powołuje się gazeta "USA Today" twierdzą, że był to również obszar, z którego usunięto pierwsze ciała ofiar, ale międzynarodowi obserwatorzy teraz odnaleźli tylko fragmenty kokpitu, najwyraźniej przecięte na pół.

Rzecznik międzynarodowych obserwatorów powiedział, że tylna część samolotu, jedna z największych nienaruszonych, została - jak się wyraził - "wyraźnie pocięta".

298 ofiar katastrofy

W katastrofie Boeinga 777 linii Malaysia Airlines, który został zestrzelony 17 lipca nad terenami kontrolowanymi przez prorosyjskich separatystów w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów.

W poniedziałek wieczorem pociąg z wagonami chłodniczymi wiozącymi ciała większości ofiar wyruszył z będącego w rękach separatystów miasta Torez (obwód doniecki), w którego okolicach spadła maszyna. We wtorek przed południem przybył do będącego pod kontrolą władz centralnych Charkowa, na północnym wschodzie Ukrainy. W Charkowie prowadzona jest wstępna identyfikacja. Według Reutera pociąg przewoził ok. 200 worków ze szczątkami.

(abs)