Rozpoczęła się kolejna akcja poszukiwania ciał ofiar tsunami i trzęsienia ziemi wzdłuż północno-wschodniego wybrzeża Japonii. Bierze w niej udział ponad 22 tys. żołnierzy japońskich i 110 amerykańskich. Poszukiwania są prowadzone z ziemi, powietrza i morza.
Miesiąc po tsunami wielu ludzi wciąż uznaje się za zaginionych. Chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by odnaleźć ciała ofiar ze względu na ich rodziny - powiedział rzecznik japońskiego ministerstwa spraw zagranicznych Norikazu Muratani.
Przewiduje się, że w potężnym trzęsieniu ziemi o sile 9 w skali Richtera oraz wywołanej nim fali tsunami zginęło nawet 25 tysięcy osób. Dotychczas potwierdzono ok. 13 tys. zgonów. Wiele ciał najprawdopodobniej nigdy nie zostanie odnalezionych.
Premier Naoto Kan odwiedził dzisiaj przybrzeżne miasto Ishinomaki, w prefekturze Miyagi - jednej z kilku najdotkliwiej dotkniętych przez kataklizm. Spotkał się z gubernatorem prowincji oraz burmistrzem miasta.Burmistrz powiadomił rząd, że należy niezwłocznie wybudować tymczasowe domy dla ok. 17 tysięcy mieszkańców Ishinomaki, którzy mieszkają w prowizorycznych schroniskach.
W trzęsieniu ziemi i tsunami zginęło ponad 2,6 tys. mieszkańców Miyagi, a 2,8 tys. uznanych jest za zaginionych. Ponadto katastrofa zniszczyła łodzie, przez co cierpi przemysł rybny, na którym w 40 proc. opiera się gospodarka tej prefektury.