"Musiał podejmować decyzje. Wykazał się prawdziwym instynktem, pokazał siłę fajnego kolarza. Może to być naprawdę kolarski mistrz" - tak o Michale Kwiatkowskim mówi Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne. 22-letni Polak zakończył 69. Tour de Pologne na drugim miejscu. Do zwycięzcy stracił zaledwie 5 sekund! "To jest nic, nawet kawy w tym czasie nie da się wypić" - skomentował Lang.
Patryk Serwański: Nie widzieliśmy żadnych prób Michała Kwiatkowskiego, żeby jakoś odwrócić losy tego wyścigu.
Czesław Lang: Myślę, że Michał został troszeczkę zaskoczony atakiem przygotowanym przez zawodników innych grup. Po ucieczce trzeba było podjąć jakąś szybką decyzję - ustawić cały zespół i gonić, bo nikt nie chciał tego robić. Wtedy istnieje jednak ryzyko - gonię i wymęczę cały zespół, a zostaje 40-50 kilometrów do mety. Doganiamy ucieczkę, a wówczas są kontrataki, albo jest ślisko, niebezpiecznie, można się przewrócić, złapać gumę i nie ma kto dociągnąć zawodnika do całego peletonu. Zespołem trzeba umiejętnie dysponować. Na pewno, gdyby w tym zespole jechał Tom Boonen, jako taki guru, szef, troszeczkę inaczej mógłby tym pokierować. Można było walczyć. Michał w zasadzie nie ma jeszcze takiego doświadczenia, a w zespole nie ma też wsparcia w liderze. Myślę, że mogło tego brakować, ale bardzo cieszę się z jego drugiego miejsca, ponieważ to wielki sukces polskiego kolarstwa. Polak na podium przegrywa o 5 sekund. Wyobraźcie to sobie - przejechać tyle kilometrów i przegrać o kilka sekund. To jest nic, nawet kawy w tym czasie nie da się wypić.
Może trochę przesadzę, ale finisz był wręcz epicki. Na kilometr przed metą wielki deszcz, który wszystko mógł zmienić. Emocje były więc na ostatnich metrach, także jeśli chodzi o aurę.
Tak, ja jechałem przed kolarzami i widziałem ścianę mgły. W ogóle nie było widać zawodników. Kolarze wykazali się wielkim kunsztem, wielkimi umiejętnościami i nikt się nie poprzewracał. Nagle, w ciągu paru minut, pojawiło się na jezdni dziesięć centymetrów wody.
Mamy mimo wszystko na pewno dwie koszulki. Polskie sukcesy są.
No i wicelider. Jeżeli Polak jedzie dwa dni w żółtej koszulce i kończy Tour de Pologne na drugim miejscu z kilkoma sekundami straty, to jest to wielki sukces. Michał odniósł go, bo walczył. Uważam, że to największa niespodzianka tego wyścigu. Gdybyśmy zapytali przed tourem, czy będzie Kwiatkowski na podium, czy bierzemy to miejsce, to wszyscy na pewno powiedzielibyśmy, że tak.
Moser może być taką gwiazdą jak Sagan? Może pójść w jego ślady i być kolejnym zawodnikiem, który najpierw osiąga duży sukces na Tour de Pologne, a potem bierze udział w największych wyścigach i bryluje?
Myślę, że i Moser, i Kwiatkowski. Kwiatkowski nie jest gorszy od Mosera. Ma niesamowity potencjał. Jest to jeszcze młody zawodnik, ma przecież dopiero 22 lata i się rozwija. Uważam, że takie drugie miejsce bardziej zmotywuje go do pracy. Młodym ludziom, gdy zbyt łatwo wygrywają, często się wydaje, że już osiągnęli wszystko, a on się jeszcze dużo musi uczyć i na pewno to dobrze wpłynie na jego karierę.
Może nie jest to najlepszy moment na to pytanie, bo pewnie czuje pan teraz takie lekkie odprężenie, ale kiedy zacznie się myślenie o 70., czyli jubileuszowym Tour de Pologne?
Już się dawno zaczęło. Mamy tutaj przedstawicieli różnych państw, m.in. z Trentino i rozmawiamy już o przyszłości. Rozmawiamy już z prezydentami miast, jest to więc bardzo zaawansowane. We wrześniu chcemy przygotować tutaj w Krakowie dużą konferencję prasową, gdzie ogłosimy trasę, miejsce startu, bo jesteśmy już bardzo, bardzo blisko, żeby to domknąć.
Będziemy za rok na Tour de Pologne wjeżdżać pod Alpe di Pampeago albo jakiś inny alpejski szczyt?
Na pewno byłoby to coś wielkiego, jeżeli do Tour de Pologne włączylibyśmy takie etapy, gdzie wjeżdża się na 2000 metrów n.p.m. albo nawet wyżej, na jakieś kultowe góry takich wielkich tourów jak Giro d'Italia czy Tour de France. Będziemy robić wszystko, żeby to zrobić, by polscy kibice też mieli taką radość, że mamy w naszym narodowym wyścigu możliwość podziwiania kolarzy, którzy tam walczą.
Jest jakiś etap, który szczególnie zapadnie panu w pamięć albo ze względu na trasę, albo na to, co na nim się działo?
Bukowina - Bukowina to był taki etap, gdzie uwierzyłem, że Michał Kwiatkowski może być wielkim kolarzem. Naprawdę uwierzyłem, bo miał tam tyle momentów zwątpienia - te próby odjazdów, ataków z każdej strony... On w pewnym momencie został osamotniony. Wspomagali go Michał Rutkiewicz i Przemek Niemiec, ale nie miał kogoś, kto go tam prowadził i musiał cały czas sam podejmować decyzje czy przeskoczyć, czy nie przeskoczyć. Wykazał się prawdziwym instynktem i siłą fajnego kolarza, z którego mogą być ludzie. Może to być naprawdę wielki kolarski mistrz.