Ich rywalizacja na korcie toczy się już od 17 lat. Dziś ponownie staną po dwóch stronach tenisowej siatki. Novak Djoković i Stan Wawrinka rozegrają swój 27. tenisowy pojedynek. Zapewne jeden z ostatnich. Serb to oczywiście hegemon, jedna z wielkich gwiazd, ale Szwajcar potrafił znaleźć swoje miejsce w świecie tenisa, choć w erze Nadala, Federera czy właśnie Djokovicia było to niezwykle trudne.
Wystarczy spojrzeć na listę wielkoszlemowych sukcesów. Novak Djoković ma na koncie 23 takie zwycięstwa. Rafal Nadal - 22. Roger Federer - "skromne" 20. Razem... 65. To tak jakby wygrywali wszystkie wielkoszlemowe imprezy przez... 16 lat. Trudno było tam znaleźć dla siebie miejsce. Udawało się nielicznym i to rzadko.
Juan Martin Del Potro, Marin Cilić, Daniłł Miedwiediew, Dominik Thiem. Udawało im się wygrać US Open. Każdemu z nich raz. Tylko Andy Murray i właśnie Stan Wawrinka byli w stanie mocniej odcisnąć swoje piętno w erze wielkiej trójki. Szkot wygrał raz US Open i dwukrotnie Wimbledon. Szwajcar potrafił wygrać Australian Open, French Open i US Open. Wszystko to w latach 2014-2016. Trzy wielkoszlemowe tytułu w historii tenisa to niezbyt wiele. Ale już trzy takie sukcesy od 2005 roku? To naprawdę dużo.