"Nie mam nawet do siebie o nic żalu, bo zrobiłam dziś, co mogłam" - powiedziała Iga Świątek po porażce 4:6, 1:6 z Danielle Collins w półfinale tenisowego Australian Open. Amerykanka była w tym meczu zdecydowanie lepsza.
Nie jestem oczywiście zadowolona z wyniku, ale wiem, że Danielle zagrała znakomity tenis. Gdybym miała więcej szans na to, by wejść z nią w wymiany, to byłoby znacznie łatwiej. Ale ona zdobywała punkty serwisem i returnami - analizowała Polka.
Próbowałam znaleźć rozwiązanie, ale domyślam się, jak ona się dziś czuła na korcie, bo ja czasem też tak mam. Trudno jest zatrzymać przeciwniczkę, gdy gra w ten sposób. Nie myślałam o tym w ten sposób podczas meczu, ale po nim... Nie mam nawet do siebie o nic żalu, bo zrobiłam dziś, co mogłam - podsumowała Świątek na konferencji prasowej.
Rozstawiona z numerem siódmym tenisistka z Raszyna zapewniła, iż była przygotowana na agresywny styl gry Collins (27.).
Ale myślę, że to była najszybsza piłka, przeciwko jakiej kiedykolwiek grałam w meczu. Na treningu zdarza mi się uderzać piłkę o być może podobnej prędkości, ale podczas spotkań jest inaczej, bo zawodniczki nie chcą aż tak bardzo ryzykować. W jej przypadku dziś jednak chyba nie można nawet mówić o ryzykownych zagraniach, bo grała z kontrolą - analizowała.