"Igrzyska są dla mnie najważniejsze, ale też chcę je traktować jak kolejne mecze. Bo skoncentrowanie się tylko na nich wiązałoby się z nałożeniem presji" – przyznała Iga Świątek na konferencji prasowej w Warszawie. "Na pewno nie jest tak, że co roku muszę teraz wygrać turniej wielkoszlemowy. Wygrywanie konkretnej liczby turniejów też nie jest teraz moim głównym celem, określona pozycja ranking również. Jest nim znalezienie jeszcze większego balansu i odnalezienie się w nowej rzeczywistości związanej z obowiązkami sponsorskimi" - wyliczała.
W tym sezonie Iga Świątek ma za sobą już w cztery starty. Zarówno w wielkoszlemowym Australian Open, jak i w turniejach WTA w Melbourne i Dubaju dotarła do 1/8 finału. Z kolei w imprezie kobiecego cyklu w Adelajdzie triumfowała.
To był bardzo wymagający czas. Ciekawe mecze na przetarcie i odzyskanie rytmu, a poza tym wygrana w Adelajdzie. Był to okres wymagający także dlatego, że spędziłam poza domem dwa miesiące. Ostatnio w Dubaju już poczułam, że czas na powrót i regenerację - powiedziała tenisistka podczas konferencji prasowej w Warszawie.
W Australian Open Świątek musiała uznać wyższość Rumunki Simony Halep, a w Dubaju - Hiszpanki Garbine Muguruzy, która potem sięgnęła w Zjednoczonych Emiratach Arabskich po tytuł.
Czego mi brakowało na tle tych rywalek? Głównie doświadczenia. Mimo że wygrałam French Open i w Adelajdzie, to jestem młodsza od Siony i Garbine i to one były faworytkami. W meczu z Halep brakło mi tego, by dostosowywać się do sytuacji na korcie. Simona zmieniła taktykę w trakcie meczu, a mi było ciężko coś zmienić. W przypadku spotkania z Muguruzą był to mój czwarty turniej z rzędu. Nie byłam w pełni zregenerowana. Hiszpanka pokazała, że zaczęła sezon bardzo stabilnie, ja jeszcze nie jestem na tym etapie - podsumowała Polka.
Po kilku dniach spędzonych w kraju Igę Świątek czeka wylot na rozpoczynającą się 23 marca imprezę WTA w Miami. Potem wrócę do Warszawy, choć mam nadzieję, że nie za szybko. Następnie zaś rozpocznę przygotowania do gry na kortach ziemnych - relacjonowała swoje najbliższe plany 16. rakieta świata.
Pięć miesięcy temu Świątek odniosła największy jak na razie sukces w karierze, triumfując na kortach im. Rolanda Garrosa. Ten czas tak szybko minął, że ciężko sobie uświadomić, iż to już prawie pół roku. Najlepsze jest to, że udało mi się znaleźć balans. Musiałam się nauczyć nowego stylu życia. Teraz przystępuję do turniejów jako faworytka, wcześniej mi się to nie zdarzało, chyba że w juniorskich czasach. Rywalki znają lepiej mój styl gry, są już taktycznie lepiej przygotowane. Cały czas muszę być ostrożna i uważna. To dla mnie nowe wyzwanie - zaznaczyła.